poniedziałek, 27 grudnia 2010

Czekolada Schogetten nugat, Trumpf

18 przerozkosznych kosteczek, oddzielonych od siebie firmowo – brak problemów z podziałem „tabliczki”. Opakowanie nie ma zabezpieczenia przed wietrzeniem (jak Milka), jest kartonowe pudełko plus sreberko, kostki leżą sobie na papierowym kartoniku; ale to nic, gdyż czekolada znika w tak zawrotnym tempie, że nic nie zdążyłoby zwietrzeć :D
Taka rozkosz, tylko za 3 zł (za tyle kupowałam). Można porównać do Milki. Oddzielne kosteczki są jednak wyższe od kostek w tabliczce Milki (tych klasycznych), można je ugryźć.

Pyszna, naprawdę pyszna mleczna czekolada, a w środku nugatowe („praline noisettes”, podchodzące pod orzechowe) nadzienie, stałej konsystencji, słoooodkie, niesamowite. Uciecha dla podniebienia. Powoli rozpuszcza się w ustach – najpierw czuć słodką, mleczną czekoladę, następnie słodsze pralinowe nadzienie, smaku którego wprost nie da się opisać, to trzeba zjeść. Brak roślinnego/oleistego posmaku – czyste kakao plus nugat; to jednak produkt dobrej jakości, w żadnym wypadku czekoladopodobny.

Ocena : 6/6
Kaloryczność : 539 kcal/100 g (tabliczka); 30 kcal/kostka

Kasza z warzywami, Coś na ząb, Kupiec

To kasza kuskus. Nigdy nie jadłam kuskusu, to moje pierwsze spotkanie.
Kuskus brzmi lepiej od semoliny z pszenicy durum :D Dodana mieszanka warzywna – papryka, marchew, pomidor, cebula, por jest zauważalna, zarówno na kolor, jak i na smak; lecz próżno tu szukać czegoś bardzo zdecydowanego. Wśród smaków odnalazłam paprykę i marchew, reszta jest chyba domieszką do smaku. Niepokoją mnie rybonukleotydy disodowe, coś jak dodany tu również glutaminian sodu.
Kaszę zalałam rzeczywiście połową kubka wody. Zamieszałam, miseczkę przykryłam talerzykiem, zostawiłam na 5 minut. Cała woda naprawdę wsiąkła, została sama kasza z warzywami, nic się nie lało, ale było dość wilgotne, by nie móc się zapchać.
Trudno mi ocenić właściwość smaku tej kaszy, skoro nie spotykałam się z kuskusem, ale to naprawdę mi smakowało! Drobne ziarenka nie były podobne do naszej jęczmiennej czy gryczanej kaszy, bo o wiele drobniejsze. Do ryżu też niepodobne. Jednak naprawdę smaczne. Ilość przypraw odpowiednia. Mieszanki warzyw na ilość tyle, by coś znaczyła. Niestety porcja nie wychodzi zbyt duża. Akurat na szybkie śniadanie przed szkołą/pracą lub w biurze, o niebo lepsze od wszelkich owsianek (moje subiektywne zdanie).

Ocena : 5/6
Kaloryczność : 169 kcal/porcja

sobota, 25 grudnia 2010

Czekolada Lindt excellence dark orange intense

Napis głosi “fine dark chocolate with pieces of orange and almond slives”, czyli ciemna czekolada z kawałkami pomarańczy i płatkami migdałów.
Od jakiś 3 miesięcy nosiłam się z zamiarem jej kupna, aż ku mojej uciesze znalazłam ją pod choinką :) Mimo obfitości świątecznego jedzenia, nie mogłam się powstrzymać od spróbowania jej.
Lindt jest dla mnie taką klasą czekolady jak np. porsche wśród samochodów. Wyśmienita, niesamowita. Wielokrotnie jadałam ich praliny-kulki, mleczne; rozpływają się w ustach, przyklejając do nich uśmiech na dobre 10 minut, heh, taki mały słodyczowy orgazm. Postanowiłam więc przekonać się czy też inne produkty tej marki są tak dobre. Zaiste.

Czekolada jest bardzo płaska, podzielona jak widać na kostki, nie ma się „w co wgryźć”, ale TAKIMI słodyczami (moim zdaniem) należy się jak najdłużej delektować, pozwalać się im rozpłynąć, a nie gryźć bez sensu, przerzuć w 2 sekundy i zapomnieć o niesamowitym smaku po kolejnych 5. Oj nie, tu trzeba powoli.
Jest w niej bardzo dużo maleńkich płatków migdałowych, choć zdarzają się też nieco większe. Bardzo cieszą. I rzeczywiście są płatkami, a nie przemielonymi lub grudkowatymi kawałkami bliżej nieokreślonych orzechów. Można również odnaleźć kandyzowane owoce. Prócz pomarańczy, znajdziemy jabłko i ananasa – trudno jednak wychwycić co jest czym.
„Orange intense” sugerowałoby, iż jest to czekolada ze sporą dawką ów pomarańczowego aromatu. Tu można się „zawieźć”, gdyż absolutnie nie jest nim przesycona, a ten który czuć – nie jest sztuczny, tylko naturalny i subtelny. Po zjedzeniu kostki oczywiście czuć, że czekolada jest pomarańczowa, ale nie przypomina to sztucznych, silnych aromatów (jakby np. spróbować olejku pomarańczowego do ciasta).
Lindt ponownie mnie nie zawiódł. Z rozkoszą będę dalej próbować ich wyroby.

Ocena : 6/6
Kaloryczność : nie podano; wersja kieszonkowa (35g) ma 8 kostek, założyłam więc iż każda kosteczka ma 24 kcal

środa, 22 grudnia 2010

Płatki owsiane z mlekiem, pomarańczą i czekoladą, NesVita

To moje drugie podejście do płatków owsianych od NesVity. Poprzednim razem byłam z nich mocno niezadowolona, jednak zdecydowałam się na zakup kilku sezonowych smaków, w tym tego, aby przekonać się czy cała seria jest tak niesmaczna.
Miło się rozczarowałam. Płyn od płatków był przyjemnie (lecz bardzo subtelnie) czekoladowy, same płatki nie wydawały się już tak sztuczne, brak było wyraźnego posmaku mąki/proszku, do którego się przyczepiłam poprzednim razem. Całość była zdecydowanie smaczniejsza, brakowało mi jednak wyraźniejszego smaku pomarańczy, a i czekolady było jak na lekarstwo. Jednak to płatki z dodatkiem, a nie misz-masz wszystkiego po równo, trzeba być wyrozumiałym ;)
Szukającym świątecznych smaków (a pomarańcze z czekoladą zdecydowanie do nich należą) – jako szybkie śniadanie mogłabym ewentualnie polecić, ale koneserzy to się chyba nie przekonają.

Ocena : 4/6
Kaloryczność : 200 kcal/porcja

wtorek, 21 grudnia 2010

Jogurt piernik z orzechami laskowymi, Fruvita, Bakoma

Na jogurtach od Fruvity (produkt dostępny w Biedronce, produkowany przez Bakomę) jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Zawsze kupowałam ich sezonowe smaki – agresty, gruszki itp. Jogurt zawsze spełniał moje oczekiwania co do smaku i konsystencji, gorzej z ilością cukru (sypią go zdecydowanie za dużo, ale gdyby sypali mniej jogurt byłby za mało słodki).
Widząc wariację „piernik z orzechami laskowymi” nie mogłam się powstrzymać i po prostu musiałam go kupić. I… ponownie nie zawiodłam się; uczulam jednak, iż należy dokładnie czytać opakowania. Jogurt bowiem składa się (prócz mleka itd.) z biszkoptów, miodu i orzechów. Ja piernika z biszkoptów nie robię :D Ale po odpowiednim nastawieniu się – wszystko w jogurcie mi odpowiadało. Orzechów na procent masy może i mało, ale w każdej łyżeczce było ich na tyle dużo, by przyjemnie chrupały. Wyraźny był smak biszkoptów, dostrzegalny był również smak miodu. Do niczego nie mogę się przyczepić.

Ocena : 6/6
Kaloryczność : 152 kcal/opakowanie 150 g

Bigos dla dbających o linię :)


Tym razem, jeszcze, bez zdjęcia.
Zbliżają się Święta… U mnie w rodzinie zamiast nudnego i bez wyrazu grochu z kapustą na Wigilię przygotowuje się mięsny bigos na Święta. Klasycznie moja mama wrzuca do niego (prócz chudego mięsa – cielęcina, wołowina, ew. kurczak) kiełbasę (białą lub myśliwską) i boczek; na koniec dodając do niego zasmażkę z cebuli smażonej na dużej ilości tłuszczu oraz mąki. Ja, ponieważ odrzuciłam mocno-kaloryczne jedzenie i wolę zjeść więcej (licząc na objętość) czegoś mniej tłustego, niżeli mniej tłuściejszego – musiałam ten bigos jakoś przerobić. I wyszedł mi taki oto przepis :

- 40 dag kiszonej kapusty
- 15 dag białej kapusty
- 18 dag piersi z kurczaka
- 20 dag cielęciny
- 30 dag pieczarek
- 3 dag suszonych grzybów (u mnie prawdziwek)
- 3 dag cebuli
- 5 dag koncentratu pomidorowego
- przyprawy, u mnie : przyprawa do bigosu (2 łyżeczki), jarzynka (2 łyżeczki), słodka papryka (1 łyżeczka), kminek (1/3 łyżeczki), kolendra (1/3 łyżeczki), chili (1/4 łyżeczki) i suszone pomidory z czosnkiem i bazylią (1,5 łyżeczki)

To ilości podane po obraniu/pokrojeniu, przed jakimkolwiek ugotowaniem, zatem w przypadku pieczarek i cebuli w sklepie trzeba zakupić (na wagę) nieco więcej.

Przygotowanie :
Mięsa pokroiłam na kilka kawałków (aby łatwo później było pokroić je w kostkę) – ugotowałam. Cielęcinę gotowałam 1 h 20 minut, po czym dodałam kurczaka – całość gotowałam jeszcze pół godziny. Akurat takie miałam mięso i tak przygotowane kawałki, czas gotowania może się tu znacząco różnić :) Po ugotowaniu zostawiłam w wodzie, w której były gotowane – będzie ona później potrzebna do uzupełniania poziomu płynu w bigosie, gdyż woda się wygotowuje.
Białą kapustę poszatkowałam i sparzyłam (+2 minuty gotowania). Zaczęłam ją gotować. Dorzuciłam pokrojoną kiszoną kapustę. Namoczyłam suszone grzyby – moczyły się jakieś pół godzinki, po której dorzuciłam je do kapusty (większe kawałki przekroiłam na 2 lub 3 części, aby były równe, ale to tylko moja fanaberia). Czekając na namoczenie się grzybów miałam czas, by przygotować pieczarki – w talarki, jak do pizzy (ale tu dowolność). Gdy kapusta z już-nie-suszonymi grzybami gotowała się ok. 15 minut – wrzuciłam pieczarki, cebulę pokrojoną w kostkę oraz koncentrat pomidorowy. Zostawiłam na małym ogniu na ponad godzinę. Po tym czasie doprawiłam. Gotowałam znowu z godzinkę. Spróbowałam kapustę – czy jest już miękka, była w miarę, więc bigos wyłączyłam, zostawiłam pod przykryciem.
Następnego dnia gotowałam godzinę. Trzeciego dnia również. Należy uważać, by bigos się nie przypalił, więc tuż po włączeniu go do dalszego gotowania należy go często mieszać, od dna garnka.

Z takich proporcji nie wychodzi go dużo, dla 2 głodnych osób :D Ale skoro ja gotowałam go tylko dla siebie, taka ilość mi w zupełności wystarczy.

Trudność przygotowania : średnie

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Chłodnik sokólski, Mlekpol

Coś innego, nie można tylko jogurtów i twarożków jeść :D Chłodnik znany jest polskiej kuchni, owszem, ale wydanie „jogurtowe” różni się znacząco od wersji domowych, które miałam okazję kosztować.
Przypomina buraczano-ogórkowo-koperkowy jogurt o wiele bardziej niż jakąkolwiek zupę (nawet bułgarskiego taratora). Po otwarciu kubeczka cieszy oczy różowawym kolorkiem, na którym widoczne są przyprawy. Żaden ze smaków składających się na chłodnik nie wysuwa się przed szereg – zatem smak jest zrównoważony i ani nie smakuje samym burakiem, ani samym ogórkiem, ani samymi dodatkami. Dodatki jednak SĄ wyczuwalne, więc zwolennicy delikatnych potraw znów się rozczarują – ale mogą czytać skład! (koperek, szczypiorek, pieprz, ocet winny, podsycone glutaminianem sodu). Konsystencja wydała mi się bardzo gęsta – być może dlatego, że chłodnik czekając na swoją porę zjedzenia leżał sobie w lodówce, a na ostatnie 5 godzin został zamknięty w nieogrzewanym samochodzie (przy mrozie). Dlatego też jedząc ostatnią 1/3 opakowania miałam wrażenie jedzenia dobrze schłodzonego gęstego jogurtu :) co w żaden sposób mi nie przeszkadzało, stanowiłoby jednak utrudnienie dla osób chcących chłodnik wypić wprost z kubka.

Ocena : 5/6
Kaloryczność : 196 kcal/opak 400g

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Twaróg delikatny czosnkowy, President

Poprzednio oceniałam chrzanowy.
 Trochę wytrąconej wody po otwarciu opakowania może zniechęcać, ale to coś naturalnego, starczy twarożek wymieszać, by uzyskać naprawdę kremową, delikatną konsystencję. Czosnek sprawia, że twarożek nabiera lekkiego kolorku. Nie znajdziemy tu pokrojonych ząbków, co jest chyba plusem. Wyważony smak, wiadomo co się je, ale nie ma się wrażenia jedzenia czosnku na surowo. Z zamiłowaniem pochłonęłam szybciutko całe opakowanie tylko za pomocą łyżeczki, naprawdę pyszny.
Nie jestem w stanie obecnie zdecydować który twarożek z serii czosnek-szczypiorek-rzodkiewka-ogórek-chrzan-śmietankowy i ponoć paprykowy (nigdzie nie widziałam) jest moim ulubionym. Nie próbowałam śmietankowego i paprykowego. Czosnkowy, szczypiorkowy i rzodkiewkowy są moim zdaniem najlepsze, ale nie umiem powiedzieć który najlepszy, być może powinnam przeprowadzić więcej testów ;)

Ocena : 6/6
Kaloryczność : ponoć około 88 kcal/100g

niedziela, 12 grudnia 2010

Szprot w sosie pomidorowym po gdyńsku, Neptun

Ryba, wiadomo – dobra na wszystko. Szczególnie jeśli jest smaczna sama w sobie, z dobrymi dodatkami i w przystępnej cenie. Ta akurat ma to wszystko.
 
Szproty oczywiście nie są filetowane, ale przy tak małej wielkości rybek i odpowiednio długim czasie siedzenia w zalewie – ości nie są w ogóle wyczuwalne. Producentowi udało się zapakować rybki bez ich psucia – jeśli wyjmie się je umiejętnie z puszki, to są w całości. Puszka ma 180 g (zauważyłam, że obecne standardowe ma 170) i jest szczelnie napakowana produktem – zatem tu mają następnego plusa. Niemniej jednak trudno się tym najeść na obiad, bardziej pasuje na śniadanie/kolację. O ile ryby w oleju/occie miło zajada się chlebem, to w przypadku pomidorowych i pomidorowo-podobnych nigdy tego nie robię. Sposób „po gdyńsku” oznacza, iż wyczuwalny jest tam smak cebulki i octu, a z sosu można wyłowić całkiem sporo marchewki (oprócz wspomnianej już cebulki) i trochę papryki. Tak skomponowany sos mi osobiście niesamowicie smakuje. Dzięki niemu ryba ma konkretny smak i choć nic w nim nie przeważa, to jednak nie będzie odpowiadała osobom o bardzo wrażliwym podniebieniu/nosie. Jedynym minusem jest opakowanie – trzeba namachać się z otwieraczem, a puszka nie jest kolista :>

Ocena : 5/6 (za opakowanie)
Kaloryczność : 145,8 kcal/puszka

piątek, 10 grudnia 2010

Twix miniatures, Mars

To już drugi rodzaj miniatures, które próbuję. I muszę stwierdzić, że są takie same jak oryginał. O ile ktoś jest w stanie nasycić się 10 zamiast 25 gramami dla pojedynczego batona Twix ;) Po zjedzeniu, a bardzo się starałam i ugryzłam na 3 razy, czułam wyraźny niedosyt dobrze znanego smaku.
Czekolady nie jest jakoś specjalnie (na proporcje) więcej niż w normalnym rozmiarze. Intensywnie przebija się smak herbatnika. Może to skutek trzymania opakowania w chłodzie – ale karmel intensywnie się nie ciągnął, co mi akurat pasuje.

Ocena : 5/6
Kaloryczność : 49 kcal

Zapiekanka jajeczna z szynką, pieczarkami i cebulą

Moja radosna twórczość :) Zamiast nudnej jajecznicy z patelni robię sobie czasem smaczną zapiekankę. Można do niej włożyć wiele różnych rzeczy. Prócz szynki, pieczarek, cebuli, można użyć papryki, cukinii, tartego czosnku, pomidora, szpinaku, podgotowanej fasolki szparagowej lub brokułu, w zależności od tego na co ma się ochotę – oczywiście nie wszystko na raz ;) Jeśli ktoś lubi i nie boi się o linię, może dodać trochę tartego sera. Proporcje składników można zmieniać.
Składniki :
- 2 jajka
- 3 dag poszatkowanej cebuli
- 9 dag pokrojonych w małe kawałki pieczarek
- 7 dag szynki (u mnie pierś wędzona z kurczaka)
- ulubione przyprawy, dziś w moim przypadku : pół łyżeczki słodkiej papryki, granulowanego czosnku, jarzynki/warzywka oraz ćwierć łyżeczki chili i curry

Potrzebne będą :
- forma do pieczenia / naczynie żaroodporne – w moim przypadku niedużej wielkości foremka do pieczenia tarty
- papier do pieczenia

Sposób przygotowania :
Nastawiłam piekarnik elektryczny na 200 stopni. W czasie gdy się nagrzewał formę wyłożyłam 1 kawałkiem papieru do pieczenia. Na spód położyłam plastry szynki. W miseczce dobrze zmieszałam ze sobą cebulę, pieczarki, jajka i przyprawy. Masę wylałam na szynkę. Zapiekałam w nagrzanym piekarniku ok. 20 minut – czas może się różnić od wielkości użytej foremki oraz od wagowej ilości dodatków (może to być 15 minut, a także 25) – należy sprawdzić czy jajko się ścięło.
Szynkę można pokroić w małe kawałeczki i dodać do masy zamiast położenia na spód – co kto lubi.

Ta wersja wyszła mocno pieczarkowa. Naprawdę smaczna alternatywa. Niestety bardziej czasochłonna niż jajecznica, ale dla dobrego jedzenia można się poświęcić, heh.

czwartek, 9 grudnia 2010

Zupa z kapusty włoskiej i brukselki

Czyli moje niskokaloryczne gotowanie. Nie ma tu żadnego mięsa, wcześniejszego gotowania wywarów. Robi się ją szybko i prosto. Jednakże ilość przypraw, w tym soli jest dla przeciętnego człowieka zbyt wysoka.

Składniki :
25 dag porwanej kapusty włoskiej
30 dag brukselki
2 łyżeczki słodkiej papryki
3 łyżeczki przyprawy uniwersalnej „ziarenka smaku”
po pół łyżeczki : chili-mix jalapeno, majeranku, bazylii, oregano, mielonej kolendry i curry

Zagotowałam niedużą ilość wody, wrzuciłam kapustę (akurat mrożoną). Dosypałam przyprawy. Gotowałam pod częściowym przykryciem przez 5 minut. Dodałam brukselkę. Gotowałam dalsze 11 minut. Co jakiś czas mieszałam. Gotowe.
Wiedziałam, że zupa jest „na później”, więc specjalnie nie dogotowywałam do końca warzyw, by „doszły” znajdując się w gorącym wywarze do czasu ostudzenia się. W przypadku chęci spożycia zupy od razu, można gotować 1-2 minuty dłużej.

Łatwość przygotowania : łatwe

Rajska pianka śmietankowa, Mieszko

Następny smak rajskiej pianki, który próbuję :)
Spodziewałam się „bezsmakowego” nadzienia, a ta pianka mnie zaskoczyła. Rzeczywiście jest śmietankowa! Czekolada, która okrywa piankę nie jest przesadnie słodka, ma odpowiednią kruchość, odchodzi od nadzienia, gdy się jej „pomoże” (tu brak zdziwienia). Natomiast sama pianka – mniej żelowata od Wedla, mniej puchata od Milki miała wyraźny smak śmietanki. Nie była słodka (za słodka), było wręcz czuć w niej ten regulator kwasowości: kwas cytrynowy, który ma w składzie (co nie znaczy, że była cytrynowa/kwaśna). Bardzo mi smakowała. Znudzonym Ptasim/Alpejskim mleczkiem – gorąco polecam pianki Mieszka.
 Ocena : 5/6
Kaloryczność : 67,5 kcal

Twaróg delikatny chrzanowy, President

Po otworzeniu pudełka :
 Po wymieszaniu :
 Ta seria twarogów (jeśli nie wszystkie tego typu produkty) zupełnie odbiegają od tego, co przygotowałoby się w domu samemu z twarożku – domowy z pewnością wychodzi bardziej ziarnisty, chyba że specjalnie się go przemieli.
Twarożek naprawdę jest delikatny, kremowy, na swój sposób puszysty (nie w stylu Almette). Mimo smaku chrzanowego, który jest dość ostry – twarożek nie odrzuca, gdyż właśnie tu przede wszystkim objawia się ów „delikatność”. Kolor chrzanu jest jasny, więc patrząc na twarożek trudno jest odnaleźć ten dodatek, jednak w czasie jedzenia z łatwością odnalazłam drobinki chrzanu. I wcale nie powinno być go więcej, było w sam raz. Słoność była również odpowiednia. Niestety zachwalane „łatwe otwarcie” może przysporzyć troszkę problemów ;) Jeśli tylko ktoś toleruje połączenie twarożku z chrzanem – ten produkt mu się spodoba. Opakowanie 200 g w zupełności starcza na jeden posiłek typu śniadanie/kolacja, gdyż twarożek syci. Można go też użyć jako pastę do kanapek. W serii jest jeszcze rzodkiewka, szczypiorek, ogórek, czosnek i śmietanka.

Ocena : 5/6
Kaloryczność : ponoć w okolicy 88-90 kcal/100g

Maślanka farmerska morelowa, Farmer

Maślanka jako sama w sobie jest dość charakterystyczna. Niby to wodnisty jogurt, gęsty kefir, ale jednak stanowi coś wyjątkowego. Swoją przygodę z maślanką zaczęłam tego lata, od truskawskowej maślanki warlubskiej Jagru, poprzez jej naturalną wersję, smakując następnie produkty z Krasnystawu i Maluty. I tak wersja smakowa Jagru była naprawdę gęsta, Maluta miała w sobie naprawdę duże kawałki owoców, Krasnystaw był po prostu dobry - we wszystkich było czuć leciutki kwaskowy posmak.
 Natomiast Farmer mnie zaskoczył. Kawałków owoców może i nie miała, nie była również zbyt gęsta (a szkoda), ale była słodka (bez poczucia kwasowości). Smakowała mi. I mimo że do pierwowzoru (Jagr, warlubska truskawkowa) jej dużo brakowało, to oceniam ją naprawdę pozytywnie.

Ocena : 5/6
Kaloryczność : 244 kcal/opak

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Bounty miniatures, Mars

Mini wersja batonika Bounty. Na rynku można też dostać wersję „minis” (po prostu mniejszy batonik), to są jednak „miniatures”, pakowane jak czekoladki lub cukierki czekoladowe.
Chyba każdy zna Bounty, a ta jego wersja niczym nie różni się od swojego wzoru, jest po prostu dużo mniejsza, przez co czekolady jest proporcjonalnie więcej, oprócz tego nie ma żadnych różnic. Pyszna czekolada i mocno kokosowe nadzienie, lekko lepkie, nie sypkie, nie za słodkie. Po prostu ideał słodyczy z wiórkami kokosowymi.

Ocena : 6/6
Kaloryczność : 49 kcal

Giotto, Ferrero

Orzechowe kuleczki z importu, w Polsce niedostępne, a szkoda. Zakupione u miłej sprzedawczyni na rynku w 4-ro paku, po 10 zł.


To jakby Ferrero rocher, tylko bez czekolady. Kuleczki jednak są dużo mniejsze. W środku mają orzechowe nadzienie, bardzo smaczne; następnie wafelek – bardzo kruchy, pyszny. To oblane jest czymś w rodzaju lukru? z cukrem; dodatkowo posypane drobinami orzechów. Jedna kuleczka jest na jeden drobny kęs, otwierając tubkę 9 sztuk – nie poprzestanie się na jednej kulce ;)

Otwierając opakowanie nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. Oglądając zdjęcia tego produktu w Internecie i czytając recenzje – nie poczuje się tego smaku. Wiedziałam, aby nastawić się na orzechowy smak, bez nut czekoladowych. I można powiedzieć, że Giotto właśnie takie jest – mocno orzechowa waflowa kuleczka. Jeśli chodzi o jakość zarówno wafla, jak i nadzienia Ferrero i tym razem dało radę (kiedyś próbowałam podróbki Rafaello, mimo wiórek kokosowych, wafelka, musu, było to zupełnie coś innego, mało smacznego).
Będąc jednak wielkim fanem słodyczy z czekoladą i biorąc pod uwagę miniaturowość – oceniam na 5.

Ocena : 5/6
Kaloryczność 1 kulki : 25,6 kcal