Nauczona doświadczeniem – użyłam nieco mniejszej ilości wody niż zaleca producent (jakieś 120 ml zamiast 140), a na miseczkę położyłam talerzyk, by w czasie zaparzania się – nie tracić ciepła. I…
… sernika to może nie przypominało, ale było smaczne. Z powodu dobrej ilości wody nie było brei, płatki ładnie napęczniały, a ciecz z mleka z proszku i drobin mąki nie była sztucznie mączna, mimo że w miarę gęsta (jak na mleko). Cząsteczki brzoskwiń dopełniały kompozycję. Po połowie miseczki, gdy się skupiłam, umiałam już wyczuć smak sernika, ale jakbym nie widziała co to, to bym nie zgadła. Smak bowiem był po prostu w miarę słodki : owsiano-mleczno-brzoskwiniowo-jakiś. I to „jakiś” było właśnie smakiem sernika. Do prawdziwego sernika z brzoskwiniami to się nie umywa, hehe, ale zrobienie takiego śniadania trwa 5 minut, zdecydowanie mniej niż pieczenie czy nawet kupienie ciasta w sklepie ;) Wersje z czerwonymi owocami były kwaskowe. Wersja z czekoladą – zawierała cząstki czekolady, które rozmazywały się/rozpuszczały po płatkach w trakcie jedzenia. A to było po prostu brzoskwiniowo-słodkie. Płatki owsiane 68%, cukier, mleko pełne w proszku 9,4%, suszone brzoskwinie 3%, aromaty, sól. Nie napisali nawet ile % cukru, ale można łatwo policzyć, że sporo – zapewne dlatego było takie słodkie. Bardzo ciekawa wariacja na tle nudnych smaków typu wiśnie/porzeczki/truskawki.
Ocena : 5/6
Kaloryczność : 196 kcal/porcja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz