niedziela, 31 lipca 2011

Kasza z suszonymi pomidorami i ziołami, Coś na ząb, Kupiec

Pół roku temu pisałam o drugim jej smaku. Teraz, z okazji letniego czasu wakacyjnego - kuskus z ze słonecznymi pomidorami i ziołami, tak po włosku :>
60 g. Kaszka kuskus (semolina z pszenicy durum), pomidory suszone 5%, zioła w różnych proporcjach (bazylia i oregano), sól, skrobia, glutaminiam sodu, rybonukleotydy disodowe. W 100 g : 310 kcal, 11,3 g białka, 64 g węglowodanów i 1 g tłuszczu.
Cieszy mnie niezmiernie fakt 5% udziału suszonych pomidorów oraz nie-przekombinowanych ziół - tylko bazylia i oregano. Takie typowe włoskie, jeszcze tylko mozarelli brakuje, hehehe. Co mnie odstrasza : skrobia i dziwne wzmacniacze smaku... Przez te pół roku pobawiłam się nieco więcej z kuskusem, to fajna kaszka :> Nadaje się do sałatek, jak ryż, czego ze zwykłą jęczmienną już tak swobodnie się nie zrobi (znaczy można zrobić bardzo dobrą sałatkę z kaszą jęczmienną, ale trzeba wiedzieć co ze sobą połączyć). Zastanawia mnie jednak czy osoba odpowiedzialna za dobór danych na opakowanie skończyła matematykę na etapie 1 klasy? Skoro 100 g produktu to 310 kcal, to JAK na porcję może wyjść według jednego podania 150, a według drugiego 166? Skoro opakowanie ma 60 g, to jak byk wychodzi 186.
No dobrze... Kasza przed zalaniem...
Kaszka po zalaniu, wymieszaniu i odczekaniu paru minut pod przykryciem (dałam ciut za dużo wody)...
Co rzuca się w oczy, to jej śliczny, żółty kolor. Wychodzi z tego piękna kompozycja z czerwonymi pomidorami suszonymi oraz zielonymi ziołami. Pomidory, cóż, no suszone, więc wyglądają jakby je ktoś skrzywdził :D
W smaku... posolony kuskus, zasuszone pomidory i ww. zioła. Dzięki wzmacniaczom smaku - to smakuje :> Próbowałam jeść kuskus bez niczego, nie był zbyt smaczny, on jednak musi być zrobiony w wywarze rosołowym albo chociaż posolony. Ta kasza przypomniała mi włoskie klimaty - pomidory, bazylię, oregano, mniam :>
Smaczne, lecz zdrowiej, wydajniej, taniej i przyjemniej jest samemu przygotować taką mieszankę - kupić kuskus i samemu dodać suszone (lub świeże) pomidory oraz zioła, tym samym obejść się bez glutaminianu i jego kolegów.

Ocena : 5/6
Kaloryczność : 310 kcal/100 g, 186 kcal/saszetka 60 g, według opakowania 166 kcal lub 150

Jogurt pitny zero-zero wiśnia, Maćkowy, Polmlek

Klasyczna wielkość tych jogurtów to 250 g, lecz dla Biedronki zrobili większe - 380. Prócz tego oraz ananasa z zieloną herbatą też smak truskawkowy i naturalny. Jadłam je już wcześniej, ok. rok temu, lecz nie ciągnęło mnie, by je recenzować.
Butelka 380 g.
Na opakowaniu napisane, że bez tłuszczu, bez cukru... Są pewne różnice, produkt jest po liftingu.
Skład : mleko, wsad wiśniowy, białka mleka, żywe kultury bakterii : streptococcus thermophilus, lectobacillus delbrueckii subsp. bulgaricus, bifidobacterium animalis subsp. lactis, lactobacillus casei, lactobacilus acidophilus. Jakoś tak więcej tych bakterii, jakieś takie dziwne nazwy, ale to dobrze, takie bakterie akurat zdrowe są i pożyteczne.
Wsad wiśniowy to wiśnia puree 1,5%, skrobia mod. kukurydziana, aronia puree, aromat, koszenila i sukraloza.
W 100 g : 33 kcal, 3,1 g białka, 5,1 g węglowodanów (4,6 cukrów), 0 g tłuszczu (0 nasyconego), 0 g błonnika. Bardzo mało kcal, normalna ilość białka (choć jak na produkt light i pitny, to nawet sporo), malutko węglowodanów - nie napychamy organizmu zbędnymi cukrami i całkowity brak tłuszczu. Trzeba jednak pamiętać, że butelka ma łącznie prawie 4 x tyle (380 g). Produkt prawie idealny! :D Tylko ta skrobia i koszenila...
Realne różnice z poprzednią wersją? Niestety nie dysponuję zdjęciami ani opisem wersji poprzedniej / wersji nie-dla-biedronki.
Zaobserwować można wiśniowe puree (owe 1,5%) - gdyż widoczne są owocowe drobinki radośnie pływające sobie w strukturze jogurtu. W pitnym nie mogą raczej występować kawałki owoców, gdyż źle by się go jadło, dali więc przecier. Jogurt w kolorze jest wiśniowy, szkoda że dobarwiany karminami... mogli dać chociaż koncentrat buraka lub coś innego, mniej odpychającego od przemielonych robali. Jogurt pachnie niesłodką wiśnią zatopioną w odtłuszczonym mleku.
Przed zjedzeniem - trzymałam butelkę z zimnej części lodówki, zatem po wyjęciu jogurt, jak na pitny, jest dość gęsty. To mnie pozytywnie zaskoczyło, bowiem pamiętam poprzednią jego wersję i konsystencję prawie jak w kefirze jovi 0% - całkiem płynną. Tutaj konsystencja również jest w płynna, oczywiście, i to rzadsza od zwykłego jogurtu, lecz jak na produkt light, bez tłuszczu itp. - jest porządny i po zjedzeniu/wypiciu całej butelki cośtam się jednak poczuje w żołądku. W miarę ocieplania się jogurt stawał się, naturalnie, mniej gęsty :>
W smaku - niesłodkie wiśnie. Może nie kwaśne - choć jak ostatnio jadłam świeże owoce, to nie były kwaśne, a właśnie takie tylko "niesłodkie" - ale do słodkich nie należały. Jogurt słodzony słodzikami, które jednak nadają inną słodycz niż cukier/syrop - czuć tą różnicę. Niekwaśny jak naturalny jogurt czy kefir, gdyż smak skupia się na owocowym i słodko-mlecznym aromacie. Całość jednak właśnie nie jest słodka, jovi duet jest słodszy. Może jest nawet odrobinę zbyt mało słodki? Tutaj chyba ujawnia się ta odrobina puree z aronii i posłodzenie jedynie sukralozą.
Jogurt można wszechstronnie wykorzystać - prócz klasycznego wypicia go z butelki (i pozostawieniu paru łyżeczek na dnie, bo nie da się tego wydobyć :( ), może stanowić bazę do płatków - tak jak w moim przypadku (płatki Lion - cukier i karmel dosładzały jogurt, a kakao odrobinkę farbowało go) - pycha :>

Ocena : 5/6
Kaloryczność : 126 kcal/butelka 380 g
Zakupione : Biedronka
Cena : 1,79 zł

sobota, 30 lipca 2011

Bakoma premium frutica truskawka-kiwi, Bakoma

Pisałam o wersji brzoskwinia-mango.
W 100 g : 92 kcal, 2,4 g białka, 16,1 g węglowodanów, 2 g tłuszczu. Mleko pasteryzowane, wsad truskawka-kiwi (ekstrakt z owoców, truskawki 4,6%, kiwi 1,1%, koncentrat soku z buraka, beta-karoten, aromaty), skrobia kukurydziana mod., żelatyna wieprzowa plus kultury bakterii. Czyli dokładnie taka sama konwencja jak przy drugim smaku (w %), plus sok z buraka dla koloru truskawkowego (mogliby nie dobarwiać, ja naprawdę wolę barwy naturalne).
Na stronie producenta doczytałam, iż oba te smaki dostępne są też w mniejszej wersji opakowania, chyba 150-170 g, są też inne smaki (gruszka-jabłko i wiśnia-malina tylko w kubeczku małym). Szukałam bardzo pieczołowicie w sklepowej lodówce, jednak był tylko jedzony już przeze mnie smak, a tego w małej wersji nie było - zmuszona byłam wziąć większe pudełko :> Dodatkowo producent twierdzi, że opakowanie ma 300 g - zdjęcia uwidaczniają co innego.
Owoców jedynie 5,7% - to wcale nie jest dużo jak dla jogurtów z owocami, szczególnie reklamujących się, że owoce, owoce, owoce. Naprawdę fajna ich ilość zaczyna się powyżej 10%, lecz jak patrzę po lodówkach w sklepach i marketach - nie ma takich wcale za dużo.
Kiwi jest zielone, przez co kolor jogurtu nie może być rażąco po prostu czerwony (mm... buraczki i beta-karoten). Jogurt w konsystencji nieco się ciągnie, troszkę "dzieli", nie jest kremowy, ale jest za to aksamitny, trochę się błyszczy. Pachnie subtelnie bardzo przyjemną truskawką w połączeniu z kwaskowym i (egzotycznym) kiwi. Jak mam jeść truskawkowy jogurt, to chociaż już taki z kiwi, to ciekawsza propozycja.
Kawałki truskawek nie są duże i nie jest ich bardzo dużo, lecz spokojnie można na nie natrafić, nie jak w jogurtach "wyśmienity" z Biedronki :D Niestety - są "skrzywdzone", więc dość rozmemłane.
Owoców kiwi jest malutko i trzeba się bardzo czaić, by na nie natrafić, mi się udało, znalazłam 3 porządne kawałki! Oprócz nich - wiele małych cząstek i widoczne na tle różowawego jogurtu - czarne pesteczki.
W smaku jogurt prócz przyjemnej mleczności łączy w sobie smak truskawek - zarówno takich świeżych (z dodanych owoców), jak i z aromatu - wraz z kwaskowym posmakiem kiwi. Ja lubię kiwi - a połączenie czerwony+zielony bardzo mi odpowiada. Jadłam przecież jogurt pitny jovi o tym smaku i muszę stwierdzić, iż Bakoma smakuje mi bardziej, a i sam jogurt jest bardziej konkretny. Pragnę zauważyć, iż nie jest słodki, to znaczy za słodki. Po zjedzeniu całego opakowania nie czułam się dosłodzona. Znaczy to, iż (biorąc pod uwagę moje kubki smakowe) wielkość zacukrzenia została dobrana odpowiednio. Nie czuć w nim kwaskowatości (z jogurtów naturalnych/kefirów), oj nie; ale całkiem daleko mu do deserów jogurtowych. Naturalnie pysznie-słodki.
Doczepić można się do małej ilości owoców, obecności barwników, skrobii, żelatyny... Jednak najbardziej liczy się smak i subiektywne odczucie. W moim przypadku produkt wywarł na mnie ostatecznie pozytywne wrażenie :>

Ocena : 5/6
Kaloryczność : 92 kcal/100 g, 303,6 kcal/opak. 330 g
Zakupione : supermarket Grosz
Cena : 3,07 zł

Żelek gummi burger, Trolli

50 g. Import z Niemiec :>
2 części "bułki", "mięsko", "ser" i "sałata". Piękny widok! :D
Żelek jest lekko piankowy (mięsko i sałata to zwykłe owocowe żelki, a bułki i ser - są piankowe), słodki, lecz jednocześnie odrobinę kwaskowy w smaku.
Z resztą - co ja będę pisać o żelkowych burgerach od Trolli, znacie je i kochacie :D

Ocena : 5,5/6
Kaloryczność : ok. 170 kcal/szt. (340 kcal/100 g)
Zakupione : Lila
Cena : 2,49 zł


I jego mniejsi koledzy : Żelki mini gummi burger, Trolli

Import z Niemiec :> Nie wiem ile ważą, chyba ok. 10 g.
Tutaj niektóre elementy są ze sobą połączone : dolna bułka z mięchem i sałata z serem :D

Ocena : 5,5/6
Kaloryczność : ok. 35 kcal/szt.
Zakupione : Lila
Cena : 1 zł / 3 szt.

Guma orbit pina colada, Wrigley

Import z Niemiec :> 5 opakowań naraz. Smak ananas-kokos :> 5 pasków.
Ucieszyło mnie bardzo, gdy zobaczyłam ją na półce - w końcu oryginalny smak drinku pina colada.
Nie dało się kupić 1 paczki, to wzięłam od razu 5, heh. Niestety w paskach, ale niemieckie, to powinno być dobre.
Guma jasna, z proszkowym nalotem - jak to gumy w paskach, pachnie ananasem i kokosem, niesłodkim.
W smaku - ananas, kokos, drink... Szkoda, że smak ulatuje tak szybko, jak się pojawia. Intensywny jest w kilku pierwszych ruchach szczęką, później szybko znika i pozostaje tylko posmak ananasowo-kokosowo-drinkowy.
Nie takie złe, hehe, wolę już to od miętowych, zdecydowanie, ale nie jest to totalny szał.

Ocena : 5/6
Kaloryczność : 158 kcal/100 g
Zakupione : Lila
Cena : 6,50 zł / 5 opak.

Kawa Volcano espresso, Lofbergs lila

Pisałam o jej siostrze : symphony.
Dziwny, naprawdę dziwny smak. Ani nie espresso, ani nie ziemia... Jednak smaczna.
Inna, naprawdę nie umiem opisać. Polecam spróbować :>

Ocena : 5/6
Zakupione : Lila
Cena : 3,99 zł

piątek, 29 lipca 2011

Czekolada Aero truskawkowa, Nestle

Edycja limitowana, kupiona dawno temu i zapomniana. Czy jest ona naprawdę limitowana, to wątpię, bowiem widziałam ją chociażby wczoraj w sklepie spożywczym na osiedlu :> W zasadzie to wersja mini-aero - 35 g. Pisałam o wersji 2 in 1 mleczno-białej.
Czekolada mleczna z napowierzonym wypełnieniem o smaku truskawkowym. Cukier, pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny, emulgatory - lecytyna sojowa, polirycynooleinian poliglicerolu), pasta z orzechów laskowych, aromaty, karminy.
546 kcal, 7,8 g białka, 54,9 g węglowodanów (52,1 cukrów), 32,8 g tłuszczu (dużo, 16 nasyconego), 1 g błonnika.
Gdy zaczęłam czytać skład czekolad zauważyłam, iż dodawana przez Milkę pasta z orzechów laskowych do mlecznej czekolady jednak nie jest czymś tak nadzwyczajnym, jak wcześniej myślałam. Dodaje ją Wedel, Schogetten... Nie dodaje Goplana. Jednak... "polirycynooleinian poliglicerolu"? Otrzymywany z rącznika pospolitego. Sama przyroda... :/ Pisano o niej np. tu.
6 pasków. Wnętrze, bąbelkowe - koloru jasno-różowego, oblane mleczną czekoladą. Na takiej samej zasadzie jak 2 in 1 czy smak miętowy.
Czekolada pachnie mlecznie-czekoladowo oraz aromatem truskawkowym. Próżno szukać jakiegokolwiek koncentratu chociaż z owoców, wszystko opiera się na aromatach, co jest nieco przykre. Nie można odmówić tej czekoladzie mleczności - mleko w proszku pojawia się od razu na drugim miejscu w składzie, a biorąc pod uwagę obecność jeszcze mleka odtłuszczonego - całość z pewnością mleczna będzie. Barwiona karminami... ponownie sama przyroda.
Przyjemnie się przełamuje, uwydatniając różowe wnętrze. Pod naporem palców odrobinę się rozkrusza (przez napowietrzenie). Sama czekolada jest jak mleczna wersja Aero - przyjemnie czekoladowa, przyjemnie mleczna, choć żadne wyżyny. Po prostu bardzo przyjemna, mleczna czekolada, odpowiednio słodka, nie mocno kakaowa. Zawsze mi bardzo smakuje.
Wnętrzne natomiast nie dość, że sztucznie kolorowe, to i trochę sztucznie smakowe. Już zaraz po otworzeniu słodyczy, a przed przełamaniem - czuć truskawkę, intensywną truskawkę. Aromatu truskawkowego jest więc sporo, nie można pomylić smaku z żadnym innym. Na szczęście nie jest to bardzo chemiczny aromat - nie jak sztuczne oranżadki w proszku czy syropki, lecz nie jest tak prawdziwa truskawka. Nie mniej jednak - jest bardzo smaczne, bo nie za słodkie, wersje czysto czekoladowe były bardziej.
W zasadzie to czekolada mnie zaskoczyła na plus. Naczytałam się o niej jaki to ma sztuczny smak itd., a okazało się, że jest bardzo smaczna. Gdybym ja tylko lubiła truskawkowe rzeczy... i gdybym nie przeczytała wcześniej składu... to może zasmakowałaby mi jeszcze bardziej. Jednak jako przyjeme umilenie brzydkiego popołudnia - jak najbardziej się nadaje. Preferuję jednak wersję klasyczną, mleczną.
Może powinnam była jednak kupić gdzieś miętowe?

Ocena : 5/6
Kaloryczność : 546 kcal/100 g, 191 kcal/opakowanie 35 g
Cena : ok. 1,60 zł