środa, 31 sierpnia 2011

Jogurt kremowy Bon creme : tarta z malinami, Biedronka, Bakoma

Kubek 250 g. Z tej serii jest jeszcze ponoć sernikowy, lecz go nie widziałam. Ten również po prostu znalazł się w mojej lodówce, zakupiony przez innego domownika - nie znam więc dokładnej ceny.
Skład : mleko pasteryzowane, śmietanka pasteryzowana, wsad smakowy, cukier, białka mleka, skrobia mod. kukurydziana, żywe kultury bakterii.
Wsad to : cukier, maliny 2,1%, biszkopty 0,4%, barwniki - koncentrat z czarnej marchwi i koszenila oraz aromaty.
W 100 g : 130 kcal, 2,7 g białka, 15,8 g węglowodanów (15,1 cukrów), 6,2 g tłuszczu (3,7 nasyconego), 0,1 g błonnika i 0,03 g sodu.
Kremowa rozkosz :D Tak twierdzi napis na opakowaniu i... nie kłamie.
Po zerwaniu wieczka - od razu widać drobinki, ziarenka malin. Nie uświadczymy tu porządnych kawałków owoców, lecz wierzcie mi - to wcale nie jest potrzebne. Mimo iż malin w zasadzie nie jest dużo - nieco ponad 2%, to jednak zarówno je widać (drobinki oraz pomniejsze kawałki), a także czuć w zapachu.
Jogurt bowiem pachnie przyjemną maliną w zimnym, słodkim jogurcie z dodatkiem odpowiednio upieczonych biszkoptów. Kolor - różowy, za sprawą czarnej marchewki, koszenili i odrobiny malin... no ale ładny różowy.
Konsystencja. Gęsty, kremowy, lecz nie aksamitno-lejący się (jak kremowe Danone). Nie błyszczy się tak od cukrów i syropów - śmietanka to jakoś tonizuje. Z resztą - nie ma tu syropu g-f, tylko cukier, a zagęszczony jest śmietanką, białkami mleka i skrobią. Nie ciągnie się, nie dzieli jak galaretka. Przypomina jednak bardzo dobrze schłodzony jogurt-jogurt. Mniej śmietanowy od Bon creme choco, a tym bardziej od Pierota Olmy czy Movenpick. Mniej deserowy od owocowej wyspy Jogobelli. Naprawdę ciężko to opisać. Mi ta konsystencja bardzo odpowiadała, gdyż była gęsta, kremowa, ale nie śmietanowa i nie żelkowa.
Smak. Prawdziwe maliny z prawdziwym biszkoptem. Tu nie da się powiedzieć więcej. Nie przepadam za tartami, to jednak smak tarty w takim wydaniu - strasznie mi się spodobał.
Smak malin - jak z domowego koktajlu. Smak biszkoptów - jak z prawdziwego, ciastowego biszkoptu, chyba właśnie nawet bardziej w stronę tarty (ciasta kruchego). Cudownie oddany smak. Cudowny smak ogólnie. Panna cotta z truskawkami z Biedronki może się schować ;)
Warto się "poświęcić" i zjeść aż 250 g kremowego jogurtu na raz - by doznać takiej przyjemności. Ciekawe czy drugi smak, sernikowy, jest równie smaczny.

Ocena : 6/6
Kaloryczność : 130 kcal/100 g, 324 kcal/kubek 250 g
Zakupione : Biedronka



Jest też drugi smak - babka cytrynowa z ciasteczkami. Nie widziałam jej w Biedronce, widziałam natomiast w wersji oryginalnej od Bakomy, w kubku 120 g. Ciasteczka przypominają w niej małe biszkopciki lub ciasteczka z czekolad, natomiast sam jogurt jest jasno-żółty i w zasadzie smakuje jak babka cytrynowa - czuć więc cytrynowy aromat do ciast i takie charakterystyczne "coś" czym smakują babki :)

Napój Sumol zero : ananas

Bez dodatku cukru. Lekko gazowany, portugalski. Największa zawartość soku i miąższu owocowego w napojach gazowanych. Bez barwników i konserwantów.
Woda z co2, sok i miąższ ananasa 9%, aromat, kwas cytrynowy, jabłkowy, cytrynian sodu, aromat pomarańczowy, wit. C, sukraloza. W puszce 17 kcal, 4 g cukrów i 57% zds na wit. C (46 mg).
Rzeczywiście tylko lekko gazowany, żółtawy - na tyle, na ile byłam w stanie zajrzeć do puszki. Ananasowy, ok... ale nie był wybitny. Nastawiłam się na coś o wiele lepszego. Może przez to, że aż tak naturalny i zdrowy, aż tyle ananasa - to nie był taki super? Świeżymi ananasami nie smakował.
Hm. Nie no, dobry, ale bez zachwytu. Trzeba było jednak spróbować! :> Plus za oryginalność smaku i brak dosypanego cukru :>

Ocena : 4/6
Kaloryczność : 17 kcal/puszka 330 ml
Zakupione : Kuchnie świata, Galeria Bałtycka
Cena : 3,90 zł

Czekolada Lindt milkshake : banane, Lindt

Tabliczka 100 g. Prócz wersji bananowej, w Polsce dostępna też : choco i strawberry; a prócz tego marakuja.
To podłużna tabliczka, 10 kostek 2x5. Bardzo podobna do choco-creme pecannuss, o którym pisałam i oceniałam na nie inną notę niż 6/6 :>
Ta seria to milchskake, zatem smak koktajlu o danym smaku, a nie owocu samego w sobie. Szczęśliwie, nie są to typowe nadzienia jogurtowe+smakowe, bo tego nie lubię. Nadzienie to dwie warstwy - mleczna smakowa (od shake'a mlecznego) i smakowa - na górze.
"Mleczna czekolada z mleczno-bananowym kremem" lub "Mleczna czekolada z nadzieniem bananowym".
Cukier, mleko pełne w proszku 15% (bardzo dużo), tłuszcz kakaowy, tłuszcz roślinny, miazga kakaowa, syrop g-f, kawałki bananów 1%, mleko skondensowane 1%, całkowicie odtłuszczone mleko w proszku 0,7%, lecytyna sojowa, koncentraty - owocowy i roślinny (cytryna, krokosz barwierski), laktoza, koncentrat soku cytrynowego, aromaty, ekstrakt słodowy jęczmienny, wanilia. Masa kakaowa 30%, masa mleczna 18%, nadzienie to 46%.
Naprawdę mocno mleczna - dużo mleka w proszku, mleko skondensowane... Bardzo ciekawa jestem tych kawałków bananów - czy rzeczywiście da się je odnaleźć. Nie myślałam, że w bananowej czekoladzie występować będą koncentraty cytrynowe - hm, jako barwnik, lecz też jako sok, ciekawe. No i wanilia, mmm :> Przeciętna zawartość masy kakaowej, prawie połowa nadzienia. Zapowiada się wyśmienicie :>
W tabliczce : 554 kcal, 5,1 g białka, 51 g węglowodanów i 36 g tłuszczu. Skoro jest 10 kostek, to każda ma 1/10 tego.
Na każdej kostce - tłoczenie nazwy i wzorek. Widok pięknej, mlecznej czekolady - nieciemny brąz. Cudowny zapach tejże z dodatkiem bananów i mleka. Nadzienie nie jest poprowadzone przez całą czekoladę, a raczej zamknięte w poszczególnych kostkach. Nie jest trudno ją złamać - nie gnie się, lecz przyjemnie łamie, z delikatnym chrupnięciem. Może też dlatego, iż zdecydowałam się ją schłodzić, by "doznać niesamowitego smaku"... tak przynajmniej sugeruje producent na swojej stronie.
Realny wygląd nadzienia oczywiście odbiega od tego, co widać na obrazku, nie jest jednak źle, heh. Poza tym czego się spodziewać, jak w czekoladę człowiek się wgryza. No właśnie - kostki są na tyle wysokie/grube, iż można się w nią wgryźć. Dlatego nie lubię formy Lindt excellence - tych zupełnie płaskich, gdyż nie ma tam radochy.
Zapach - smacznego shake'u bananowego, czyli mleko, zimne banany, cukier i odrobina aromatu wanilii.
Mleczna czekolada jest przyjemnie słodka, wspaniale mleczna, niesamowicie czekoladowa i obłędnie błogo rozpuszczająca się. Po schłodzeniu dzieje się to oczywiście wolniej, niżeli z temperatury pokojowej.
Aksamitna, delikatna, kremowa, z nieznaczną jedynie zawartością substancji roślinnych. Słodka na tyle, na ile powinna być i nie więcej. Jednak w tej odsłonie Lindt chodzi o nadzienie :>
Jest dwuczęściowe, z czego górna warstwa jest cieńsza. Dolna, mleczna, jaśniejsza oraz górna, ciemniejsza i o nieco luźniejszej konsystencji.
Kolor górnej warstwy mnie zaskoczył, bowiem przypomina prawdziwy krem bananowy, bez żółciutkich barwników - jest nieco bury, jakby brązowy - tak jak przetworzone banany.
Konsystencja nadzienia zapewne zależy od temperatury. Jak napisałam - ja swoją schłodziłam. Czekolada więc łamała się, nadzienie w zasadzie również.
Bez problemu dało się przedzielić na części, jakby było ziarniste i chciało się kruszyć (nie było w nim jednak żadnych ziaren - było gładkie, nie odrywały się też od niego małe fragmenciki, było skupione w sobie). Dotyczy to obu części nadzienia. Nie był to więc tłusty, pralinowy, rozpływający się krem. Nie mniej jednak, nawet mimo schłodzenia, było bardziej kremowe i delikatniejsze od większości mlecznych/jogurtowych nadzień i nareszcie, na Boga - nie tak pieruńsko słodkie.
Smak nadzienia - zaiste bananowy; zimnych, zamlecznionych, lekko dosłodzonych bananów. Pychota.
Czekolada należy do tych (gdy jest zimna), które się raczej gryzie i wchłania, niżeli pozwala na powolne ich rozpuszczenie w ustach. Jest pyszna. Jak prawdziwy shake bananowy (ze wszystkich jego elementów) ze sporym dodatkiem pysznej, mlecznej czekolady. Nie mogłam się od niej oderwać :> A tabliczka zniknęła w krótszym czasie niż robiłam zdjęcia.
Mam zamiar spróbować też innych smaków dostępnych w Polsce. Jeśli są równie dobre - warto zapłacić tyle w sklepie i rozkoszować się taką słodyczą.

Ocena : 6/6
Kaloryczność : 554 kcal/100 g, 55,4 kcal/kostka 10 g
Zakupione : Auchan
Cena : 8,99 zł


Z ciekawych serii Lindt, w Auchan, widziałam też serię truflową http://www.lindt.com/de/swf/ger/produkte/tafeln/limitierte-editionen/trueffel-chocolat/ . Do spróbowania wybrałam klasyczną, czekoladową, gdyż za likierami jajecznymi i truflami szampańskimi nie przepadam. Czekolada okazała się mocno czekoladowa, dość słodka i smaczna. Nie rozczarowała.

Serek Cremessi puszysty : chrzanowy, Warmia, Polmlek

Do tej pory o linii cremessi. To ostatni smak (pomijając śmietankowy).
Serek śmietankowy puszysty chrzanowy. Serek twarogowy, wsad chrzanowy 20% (chrzan 10%, syrop g-f, skrobia mod. kukurydziana e1422, aromat, substancje zagęszczające e415, 412, 410, regulatory kwasowości e330, 331, pieprz, wzmacniająca smak e621), sól, substancje zagęszczające e407, 410, 508. W 100 g : 189 kcal, 6,3 g białka, 2,7 g węglowodanów i 17 g tłuszczu. Opakowanie 150 g.
Puchaty przez azot, choć bardziej mokry niż twarożkowy (stylu Almette). Nie kremowy jak serki kremowe. Pisałam już o tym, więc nie będę się powtarzać. Jasnego koloru, choć nie białego. Z drobinkami chrzanu. W zapachu - serkowo-chrzanowy, nie drażniący.
Smak. Czuć chrzan, owszem, lecz jest on bardzo delikatny. Przede wszystkim to puszysty serek śmietankowy, dopiero w drugiej kolejności jest chrzanowy.
Mniej intensywny od wszelkich sosów czy kremów o tym smaku. Chrzanowy puszysty Turek jest ostrzejszy, podobnie smaki Twojego smaku (kremowe z Piątnicy). To ma swoje plusy i minusy. Minus - jeśli ktoś chce ostrego serka, plus - gdy ktoś chce jedynie smaku chrzanowego, a nie wrażenia jedzenia tartego chrzanu ze słoika, który powoduje automatyczne odetkanie się nosa :> Zapewne smarowany na grubo - da o sobie znać, lecz ja wolę smarować kanapki cienko (tak już mam). Nawet smaczny, wytrawny, bez wow.

Ocena : 4,5/6
Kaloryczność : 189 kcal/100 g
Zakupione : Piotr i Paweł
Cena : 3,19 zł

wtorek, 30 sierpnia 2011

Jogurty MenuB 0%, Mlekovita

Do tej pory pisałam o zwykłym jogurcie pitnym z MenuB 0% - owoce leśne 4/6, kaloryczność : 64 kcal/100 g, 256 kcal/opak. 400 g.
To są jednak zwyczajne jogurty, nie pitne, w bardzo ciekawych smakach. Jest też wersja naturalna, jakby ktoś chciał. Po 150 g.

Danonki pół na pół : czekoladowo-wafelkowe, Danone


Dawno temu były tylko danonki waniliowe. Potem truskawkowe, malinowe; potem pół-na-pół w różnych konfiguracjach. Upłynęło bardzo dużo czasu, od kiedy ostatni raz jadłam Danonki.
Teraz Danone wprowadziło nowość smakową - czekoladowo-wafelkowe, w dodatku pół na pół w jednym kubeczku. Lubię serki czekoladowe, jogurty wafelkowe nie wypadały źle... postanowiłam więc spróbować.
Opakowanie serwuje nam 4 kubeczki, każdy o wadze 80 g. Z opakowania można dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy. Iż jest to nowy smak, danonki zawierają wapń i witaminę D, formułę mocnych kości, nt. pozytywnej opinii instytutu matki i dziecka. Bardzo wyraźnie wskazana jest wariacja smakowa.
Do opakowania dołączona jest śmieszna łyżeczka, by za jej pomocą z danonka zrobić sobie loda. Ach, pamiętam te czasy, kiedy nałogowo je robiłam :>
Ta łyżeczka jest jakby trochę mniejsza od pierwotnych, dostępna w 12 kształtach/kolorach zwierzaków - konik morski, delfin, smok...
Jak pamiętam danonki - folijka na kubeczku przypominała papierową, dzięki czemu łatwiej było ją przebić. Teraz jest metaliczna, więc chcąc zrobić sobie danonka-loda posłużyłam się nożem w celu nacięcia folii, by wszystko mi się nie rozpadło (mam taki talent).
Twarożek o smaku czekoladowo-wafelkowym wzbogacony o wapń i witaminę D. Twarożek odtłuszczony, śmietanka, wsad smakowy, cukier, białka mleka. Bez konserwantów, z glutenem i soją.
Wsad smakowy to woda, cukier, oligofruktoza, syrop g-f, wapń, kakao odtłuszczone, czekolada 0,113% (hehehe), aromaty, sproszkowany wafel 0,056% (mąka pszenna, olej roślinny, lecytyna sojowa, sól) oraz witamina D. Nie podali zawartości kakao, mimo że jest go więcej niż czekolady czy wafla, a podali naprawdę śmieszne ilości tychże składników. 0,113% czekolady nie robi wrażenia. Nie mniej jednak - mam nadzieję, że serek będzie mocno czekolady i mocno wafelkowy - skoro miał się podobać dzieciom, a dzieciaki uwielbiają czekoladę :>
W 100 g : 107 kcal (więc nie za dużo, mniej niż większość serków), 6,4 g białka, 13,6 g węglowodanów (13 cukrów), 3 g tłuszczu (1,9 nasyconego), 1,3 g błonnika. Przypominam jednak - kubeczek ma 80 g. Takie wartości odżywcze nie są zbyt wysokie/przesadzone, a białka jest w miarę sporo.
Na śmierć zapomniałam, że w serkach czasem wytrąca się "woda" na powierzchni i należy ją odlać :> Mój lód zatem miał miały, śniegowo-lodowy dodatek ;)
Kolor. Jaśniejsza część - wafelkowa, koloru beżu, bardzo jasnego brązu, nie żółci/pomarańczy. Ciemniejsza - jak baaardzo zamleczniona czekolada. Zapach - ciężko tu mówić o zapachu, choć można było wyczuć aromat mleczny (twarożkowy), trochę czekolady, hm. Wielkość - 80 g serka, to jednak "coś" i trudno go w całości włożyć do ust. Trzeba go więc albo liiizać, albo gryźć, gdy już się lekko nadtopi.
Początkowo nie chce wyjść z pudełka, lecz starczy krótkie ogrzanie w dłoniach lub - jak podają na opakowaniu - zanurzenie w cieplejszej wodzie. Podział smaków nie jest może idealny, w końcu kubeczek mógł stać krzywo, jednakże niezaprzeczalnie są tu dwa smaki.
Konsystencja. Danonek to serek homogenizowany, więc zamrożony - nie będzie taki, jak zwykły lód. Twardy, gęsty zamrożony twarożek. Zdecydowanie nie puszysty jak puchate lody, lecz nie zachowuje się jak zmrożona woda. Jest po prostu bardzo konkretny i małe pudełko 80 g stanowi ekwiwalent sporego loda - zarówno w objętości, jak i nasyceniu brzucha, szczególnie w tym drugim. Danonek bowiem, z racji swojej gęstości, wchłania się w jamie ustnej powoli :>
Smak. Z tym już nieco gorzej. Część wafelkowa, jak bardzo pomyśli się o wafelku - może i taka jest... Jak wafelkowy jogurt od Danone, coś w tym stylu, no tylko że gęściejszy i serkowy, a nie aksamitno-jogurtowy. Część czekoladowa smakuje czekoladowo - nie kakaowo, lecz czekoladowo. Podobnie do mocno-mlecznych czekoladowych lodów może? Lecz daleko jej do takich mocno czekoladowych, z dobrych marek.
Kompozycja smakowa udana, wykonanie - całkiem, całkiem. Plus za konkretność przekąski, za fajną łyżeczkę (szkoda, że tylko jedna na 4 Danonki), za wapń, witaminę D... Duży minus za cenę i intensywność smaków (ale tu już chyba się czepiam).

Kaloryczność : 107 kcal/100 g, 86 kcal/kubeczek 80 g
Zakupione : sieć 34
Cena : 6,35 zł