czwartek, 30 czerwca 2011

Ciastka Oreo, Kraft foods

Herbatniki kakaowe z nadzieniem o smaku waniliowym 29%. Klasyczna wersja, za granicą dostępne jest mnóstwo wariacji - z kremem kakaowym, jasny herbatnik, nadzienia żółte, zielone, puchate (biszkoptowe) ciasto, oblane czekoladą...

22 g = 2 ciastka. Cukier, mąka pszenna, tłuszcz roślinny z przeciwutleniaczami (e306 i e304), kakao o obniżonej zawartości tłuszczu 7%, syrop g-f, substancje spulchniające - wodorowęglan sodu, wodorowęglan amonu, serwatka w proszku, miazga kakaowa, sól, lecytyna sojowa, aromat.

5,7 białka, 65 węglowodanów, 21 tłuszczu w 100 g - 0,6; 7,2 i 2,3 na 1 ciastko.
Hm, ostatnio pisałam o Hit-ach... Co do Oreo mam bardzo mieszane odczucia.
Wielkość ciastka jest nieco mniejsza niż Hit-ów (średnica), przypominają zwyczajne markizy, jak Pieguski chociażby. Mają ładne, wyraźne tłoczenie na sobie. Są bardzo ciemne, praktycznie czarne. Krem jest biały i "o smaku waniliowym". Pachną wypieczoną mąką z masłem, cukrem i dużą ilością kakao.
Kakao w herbatniku jest aż 7%, to naprawdę dużo i przekłada się nawet na jego zapach. Masa natomiast pachnie tłuszczowo-mlecznie z dodatkiem cukru; nie jest przeprowadzona przez całe ciacho - zostają niepokryte brzegi, nie jest też bardzo gruba, ale zadowalająca.
Smak. Masa... paskudna :) Mogłabym powiedzieć o niej, że jest mleczna, ale waniliowa? Nigdy w życiu. Wiem, że nie ma wanilii, nie ma nawet cukru wanilinowego, a tylko "aromat", ale bez przesady! W dodatku nie lubię konsystencji takich kremów - strasznie tłuste, jakby wziąć margarynę z cukrem i dosypać mleka w proszku. Hm, no dobrze, nie krytykuję aż tak, bo jadało się o wiele gorsze kremy, heh. Przynajmniej był odpowiednio słodki - czyli słodki, ale nie nazbyt; bez dziwnych posmaków, kwaśności itp. Po prostu nie był waniliowy :> Herbatnik natomiast... bardzo dobry. Byłam nastawiona na ot, taki zwykły, niby to kakaowy herbatnik. Okazało się, iż był o wiele bardziej "mokry" niż Hit-y, nie chrupał tak dziko jak one, lecz rozłamywał się przyjemnie, nieco rozpadał pod naporem. Nie był może jak ciasto-ciasteczko, ale nie był również jak twardy, mocno chrupiący herbatnik. Nie wiem czy to przez styczność z kremem - rozmiękczenie, może tak miało być? Mi się akurat bardzo podobało, bo wolę rzeczy ciastowe niż mocno chrupiące. W smaku natomiast był bardzo kakaowy - kakaowy właśnie, nie czekoladowy, nie maślany, nie herbatnikowy, ale kakaowy. Bardzo smaczny i ciekawy, bo smak bez-smakowy lub czekoladowy są nudne.
Ciacho jedzone łącznie nie było złe, bo herbatnik (pozytyw) zrównywał się z kremem (negatyw) i razem smakowało całkiem dobrze - kakaowe, leciutko mokrawe ciacho, z tłustym mlecznym kremem. Teraz już wiem dlaczego w reklamie Oreo zalecają ciacho rozkręcić i zlizać krem przed zjedzeniem herbatnika - aby to lepsze zostało na koniec :D Fajna rzecz do popołudniowej kawy.

Masa : 3/6
Herbatnik : 5/6
Kaloryczność 471 kcal/100 g, 52 kcal/szt. 11 g
Zakupione : lokalny supermarket (grosz)
Cena : nieco powyżej 1 zł

środa, 29 czerwca 2011

Krem Nutella mini, Ferrero

"Saszetka" 15 g. Bywają (na świecie) też mini słoiczki/saszetki 30 g, alupaki 15 lub 20 g. Super sprawa na 2 malutkie lub 1 sporą kanapkę. Krem jest na raz, nie starzeje się :) Zafoliowana od góry/przodu, od dołu to plastikowy pojemniczek.
Cukier, olej roślinny, orzechy laskowe (13%), kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu (7,4%), mleko odtłuszczone w proszku (5%), serwatka w proszku, emulgator: lecytyny (soja), aromat. Taka saszetka, ponoć 1 łyżeczka ma 1 g białka, 8,5 g węglowodanów (8,3 cukrów), 4,7 g tłuszczu (1,5 nasyconego) i 0,5 g błonnika. Cóż, po prostu krem z czekolady i orzechów, nic dodać, nic ująć.
Nutella - jak nutella, taka sama. Po prostu zwracam uwagę na to, iż można dostać ją również w malutkich opakowaniach bez potrzeby skazania się na zjedzenie całego słoiczka. Jeśli się bardzo lubi takie kremy, nie dba się o kalorie, a jak jeszcze ma się innych domowników, którzy "pomogą", to ze słoikami nie ma żadnego problemu. Ja jednak spożywam jedzonko zazwyczaj w pojedynkę i cały słoik, nawet ten najmniejszy 230 g, to dla mnie za dużo na raz; nie chcę czuć przymusu zjedzenia całego w parę dni (czyli na każde śniadanie obowiązkowo kanapka z nutellą - 230 g to w końcu 15 "porcji"); nie chcę też, by krem się zestarzał, bo to żadna przyjemność. Cieszy mnie przez to strasznie możliwość dostania takich malutkich paczuszek - dla mnie idealne :>

Ocena : 5/6
Kaloryczność : 530 kcal/100 g, czyli 80 kcal na taką saszetkę
Zakupione : Żabka
Cena : 0,89 zł

Ser topiony do smarowania Cheddar, Mlekovita

Wybierając tak zwane "smarowidło na kanapki" miałam dość duży wybór. Pomijając wybór ogólnie spośród wielu producentów, to można kupić sobie przede wszystkim różne rodzaje serów : gouda, emmentaler, mazdamer, cheddar, camembert; a także wersje goudy z pieprzem, z szynką i smażoną cebulką, ze szczypiorem i pomidorem oraz z warzywami; lub po prostu ser z pieczarkami lub ze szczypiorkiem. Zależało mi na Hochlandzie bądź to gouda z dodatkami (1/3 wersji), bądź camembercie. I tak to już jest, że jak się czegoś chce, to tego nie ma :> W ogólnie nie mieli Hochlanda w kubeczkach, trudno, postawiłam na Cheddara, też super rzecz. Chciałam po prostu spróbować serów topionych "do smarowania" z kubeczka, nie z kostki, nie z trójkątów, nie z rulonika, nie z plastrów.
Kubeczek ma 150 g (Hochland wersje goudy 140). Skład : woda... ser dojrzewający (w tym cheddar 10%), masło, mleko w proszku, emulgatory (3), sól, kwas cytrynowy, beta-karoten. W 100 g : 249 kcal, 10 g białka, 5 g węglowodanów i 21 g tłuszczu.
Dlatego wszędzie trąbią, że topione to ostatni chłam :D Ser chyba nie powinien mieć na pierwszym miejscu w składzie wody... Cheddara w cheddarze jest 10%. Masło? Mleko w proszku? Beta-karoten? Ech... No nieważne, albo się akceptuje, albo nie. Jak się nie akceptuje, to się tego nie kupuje, proste :)
Patrząc na kolor serów topionych w plastrach - myślałam, że ser będzie ciemniejszy. Patrząc jednak na kolor serów w kostce - już nie wiedziałam. Cheddar, zupełnie NIE wiem czemu, zawsze wydawał mi się być nieco ciemniejszym serem, samym w sobie. Zatem ser jest dość jasny, ale widać, że dobarwiony beta-karotenem, bo ma ten pomarańczowy poblask ;) Pachnie - lekko rozpuszczonym serem topionym. Jego konsystencja zadziwia. W kubeczku się przelewa, przepływa sobie powolutku, jak się przełoży pudełko, to ser w końcu zmieni położenie, ale na sekundę odwrócony do góry dnem - z pewnością nie wypłynie. Wszystko oblepia, bardzo, ciężko go przełożyć z noża na kanapkę :D Wbijając nóż w ser w kubeczku, produkt jest jednak dość... gęsty i nabiera się go wcale nie tak łatwo, zupełnie nie jak serki do chleba, trzeba użyć trochę siły. Ser się jakby ciągnie; normalny topiony się dzieli, a ten się ciągnie, nie zabójczo, na metr, ale jednak. Będąc więc jednocześnie gęsty i ciągnący się przechodzi przemiany leżąc chwilę na chlebie.
Najpierw jest jak topiony zwykły, potem trochę jak serek do chleba, aż ostatecznie "dopasowuje się" według swoich własnych zasad do pieczywa i wygląda jak rozcieknięty ser topiony, gęściejszy od gęstego sosu serowego. Tyle o konsystencji, bo nie umiem dokładniej.
Smak. Neutralny! Gouda ma jakiśtam posmak, królewski (aksamitny i taki ach), salami (łagodno-pikantny), tylżycki (lekko pikantny) - też. Mimolette już w ogóle (orzechowy :D). I myślałam, że cheddar też będzie "jakiś", jednak nie był. Może za cienko smaruję? Jest po prostu łagodny. Żaden tam śmietankowy ser topiony, nie, nie, zdecydowanie smak sera żółtego podanego w formie topionej, ale ten 10% cheddar nieco za mało cheddarowy, jak dla mnie. Następnym razem poszukam camemberta albo goudy z dodatkami, dla porównania. Jednakże jako produkt sam w sobie - strasznie śmieszny i fajny, względnie wydajny.
Lactima : http://www.lactima.pl/1016/sery-topione-do-smarowania
Mlekovita : http://www.mlekovita.com.pl/php_lang/index_26.php?page=4&con=1&id=detail&idprod=227&kategoria=10&lista=true&lg=
Hochland : http://www.hochland.pl/produkty-serytopionedosmarowania.html i http://www.hochland.pl/produkty-goudasmakiserytopionewkubeczkach.html
 

Ocena : 4,5/6
Kaloryczność : 249 kcal/100 g
Zakupione : Auchan
Cena : 2,98 zł

Serek Rajski smak : pieczone jabłko z rodzynką, Jana

Serek homogenizowany pieczone jabłko z rodzynką. Twarożek odtłuszczony z mleka pasteryzowanego, śmietanka pasteryzowana, wsad owocowy (jabłko 4%, rodzynka 0,9%, syrop g-f, aromat, cynamon), cukier, skrobia mod. kukurydziana, żelatyna wieprzowa.
W 100 g : 116 kcal, 5,1% białka, 16% węglowodanów i 3,5% tłuszczu. Opakowanie ma 140 g, czyli jak smakowe Danio.
Z powodu niemożności odnalezienia serka Darek jabłecznikowy - zdecydowałam się na to pieczone jabłuszko, oczekując w zasadzie takiej Jogobelli w wersji serka homogenizowanego, a nie jogurtu.
Nie ma tu żadnych barwników, aż dziwne :> Serek jest więc całkowicie jaśniutki, a kolor nadaje mu to, co wyciekło z jabłek, rodzynki oraz cynamon. Cynamon widać, ale jest bardzo subtelny w smaku, bez obawy. Serek pachnie serkiem twarożkowym, jabłkiem i ciut cynamonem. Baza serka wydaje się być całkowicie bez udziwnień - zwykłe mleko, śmietanka, cukier, skrobia i żelatyna. Brak pektyny, toteż nie jest galaretką, a bardzo w konsystencji przypomina wszelkie Danio. Nie "dzieli się" łyżeczką, oblepia ją (przykleja się grubą warstwą); aksamitny, błyszczący. Nie tak gęsty jak Tutti, Vitello czy Tsm. Podobny do MenuB.
Wsadu smakowego niewiadomo ile jest %, lecz jabłek 4, a rodzynki prawie 1. I to prawda - jabłek jest naprawdę mało, a opisanej "rodzynki" również była jedna porządna sztuka i kilka mniejszych fragmentów - zatem nie zaszaleli. Wsad nie ma udziwnień, syrop g-f powoduje pewne błyszczenie, jest też substancją słodzącą. Z tym nie jest źle, serio doceniam brak barwników. Co mnie jednak zasmuciło - serek nie smakuje jak jabłko pieczone. Smak jabłka w tym produkcie jest prawie taki sam, jak w produktów typu jabłko-gruszka, zatem dość żywy. Ok, jest zmieniony przez obecność owej rodzynki, aromatu i w dużej mierze cynamonu, ale nie powiedziałabym, że to jabłuszko było przyjemnie pieczone. Nie za słodki, to akurat plus. Hm.
Produkt sam w sobie bardzo smaczny, nie za rzadki, dość treściwy, nie za słodki. Jak już było jakieś jabłuszko, to było w miarę konkretne. Rodzynki małej wielkości, ale ja ich w nabiale nie lubię, więc również dla mnie fajnie. No tylko, że to pieczone nie było :> Cała reszta w porządku. Powinni dać chyba więcej cynamonu, syropu karmelowego - dla smaku pieczenia.
 
Ocena : 4/6
Kaloryczność : 116 kcal/100 g, 162,4 kcal/opak. 140 g
Zakupione : Auchan
Cena : 1,25 zł

Czekolada Ritter-sport, wydanie zimowe

Robiłam ostatnio porządek na dysku i oto co znalazłam :D Zdjęcia i recenzje zimowego wydania czekolady Ritter Sport :D
W trzech odmianach:
- vanillekipferl (waniliowe, rogalikowe ciasteczko)
- nuss in nugatcreme (orzechy w nugacie)
- orangen-marzipan (pomarańcza z marcepanem)

Po 16,(6)g, dzielona na 4 kosteczki.


Waniliowe ciasteczko
To konkretnie gefulte vollmilchschokolade mit einer fullung aus vanille-creme (36%) mit vanillegebackstuckchen (4%) [za nie-niemiecką pisownię przepraszam] - co można zrozumieć jako nadziewana mleczna czekolada z nadzieniem z kremem waniliowym z waniliowymi ciasteczkami. Kipferl : 1, 2, 3, 4.
I rzeczywiście - słodka, mleczna czekolada otulająca słodkie, waniliowe nadzienie. Nadzienie to jasny, waniliowy mus (do smaku prawdziwej wanilii jednak brakuje mu troszkę), bardzo smaczny, bardziej miękki od czekolady (czyli prawidłowo). Można w nim odnaleźć coś w rodzaju chrupek waniliowych, troszkę jak herbatniki? biszkopciki? trudno to odpisać ;) herbatnik/biszkopcik sugerowałby, iż to typowy wypiek, który się nie rozpuszcza wraz z czekoladą i nadzieniem; te ciasteczka rozpuszczają się jednak, co zbliża je również do chrupek ryżowych. Jeśli dokładniej skupić się na ich smaku (rozmontowywałam pieczołowicie każdą kostkę czekolady) - można poczuć smak wanilii... ale bliżej tu im do nesquika duo (tych białych, waniliowych) niż do smaku wanilii z np. serka homogenizowanego z dodatkiem ziaren wanilii (Hommi od Bakomy, polecam).
 
Ocena : 5/6
Kaloryczność : 95,(3) kcal/4 kostki=16,(6) g


 
Pomarańczowy marcepan

Gefullte vollmilch-schokolade mit orangemarzipan 40%. Cukier, migdały 14,8%, masło kakaowe, masa kakaowa, tłuszcz mleczny, (...), chyba sok ? pomarańczowy z koncentratu 3%, emulgatory, laktoza, aromat pomarańczowy i tak tam inne. Czekolada jest więc mleczna, a nadzienie marcepanowo-pomarańczowe. Oh, jak ja nie lubię marcepanu :)
Sama czekolada - bardzo smaczna, rozpuszczająca się przyjemnie w ustach, mocno mleczno-czekoladowa. Po schłodzeniu przyjemnie się łamała - chrupała jakby.
Masa natomiast jasnego koloru, jak to migdały z dodatkiem pomarańczowym. Zapach nie był bardzo mocno intensywny (przy okazji tłumiony przez zapach czekolady), ale czuć było oczywiście zarówno migdały (w wersji marcepan) oraz pomarańcze. Z wypełnieniami marcepanowymi już tak jest, że nie jest to idealnie kremowa, jednolita masa, toteż postanowiła sobie poodstawać od czekolady - co widać na zdjęciach; niczemu to jednak nie przeszkadzało. Smak, cóż, no pomarańczowy marcepan. Marcepan normalny, jak to on, nie lubię tego smaku; jego struktura wydawała mi się być odpowiednia. Natomiast aromat pomarańczowy nieco mnie zaskoczył. Ani nie dominował, ani nie był za słaby, ale przede wszystkim - nie był jak skórka pomarańczowa, nie był jak najtańszy syrop do rozcieńczania i nie był sztuczny. Smakował w zasadzie jak skoncentrowany sok pomarańczowy i chyba tylko dzięki temu jakoś udało mi się tą czekoladkę zjeść :D
 
Ocena : 4/6
Kaloryczność : ponoć 82,5 kcal/szt.


 
Krem nugatowy z orzechami

Gefullte vollmilchschokolade mit einer fullung aus nugatkrem 36%, gehackten gasel-nussen 2,6% und reis-flakes 1,4%. Haselnussmasse - 9%.
Ponownie więc błoga, mleczna czekolada od Rittera. Oni mają tą czekoladę TAKĄ (taką mleczną, taką czekoladową, taką słodką, taką pyszną!), że mogłabym codziennie zjadać 2 duże tabliczki :D
Krem ma nieco jaśniejszy kolor i w zasadzie taki powinien być. Kremu nugatowego (czyli laskowego) jest 36% - ponad 1/3 to zatem nadzienie i rzeczywiście, ani go za mało, ani za dużo, powiedziałabym w sam raz. Bardzo przyjemnie laskowe, przypomniało mi o kremie od wafla (napolitaner waffer), gdyż wyraźnie było czuć orzechy (w końcu masa z nich to 9% całości); słodkie, chyba jeszcze słodsze od czekolady. W jego środku zatopione były kawałki orzechów - nie za duże, ale też zdecydowanie nie proszek, zatem łatwo było je odnaleźć, a przez niewielką ilość nie wpływały na ogólną strukturę nazbyt znacząco. Zaciekawiła mnie obecność chrupek ryżowych, gdyż nie spodziewałam się ich. Okazały się normalnymi, znacząco chrupiącymi, małymi chrupeczkami (nie ryżem preparowanym, a chrupkami ryżowymi), bardzo przyjemnymi, urozmaicały kompozycję i nadawały jej odrobinę lekkości. Jeśli miałabym się czepiać - to ciut za słodkie, gdyż prowadzi to do ochoty zjedzenia większej ilości, a tak to super :)
 
Ocena : 5,5/6
Kaloryczność : ponoć 95,(3)/szt.


 
Kupując je miałam jeszcze do wyboru inne zestawienie smaków, bodajże to : http://www.ritter-sport.de/#/de_DE/minis/products/ w smakach mleczna czekolada (538k/100g, 89,(6)k/16,(6)g), jogurt truskawkowy (570k/100g, 95k/16,(6)g), biała (552k/100g, 92k/16(6)g) i migdałowy krem mleczny (566k/100g, 94k/16(6)g).
Ogólnie produkowane są : http://www.ritter-sport.de/#/de_DE/product/minis_bunter_mix/ haselnuss, joghurt, knusperflakes, knusperkeks, marzipan, nugat, edel-vollmilch

Ritter ogólnie wypuszcza limitowane serie z okazji wiosny, lata, świąt... Seria wiosenna to bourbon wanilia, milksahne praline i hazelnuss crokant. Wersja letnia to stracciatella, jogurt marakuja-brzoskwinia i lody wiśniowe. Wszystkie są zapewne bajeczne i chyba nie odmówię sobie przyjemności spróbowania, jeśli tylko gdzieś je znajdę, najlepiej w wersji mini :>

Kawa Nescafe cappuccino

Tym razem kupowane luzem :>
Proszek ponownie przypominał stracciatellę, pachniał jednak jak normalne cappuccino (bez wersji smakowych).
Pianka, która się utworzyła była dość solidna. W smaku ponownie nie za słodkie. Porządnie zabielone. Ogólnie smaczne.
 
Zakupione : Abo
Cena : 0,70 zł

wtorek, 28 czerwca 2011

Jogurt Fruvita 15% owoców : papaja i limonka oraz ananas, Bakoma, Biedronka

Pudełka 300 g. Maxi kawałki owoców. Były też inne smaki np. mango.
Wartości odżywcze takie same w 100 g : 92 kcal, 2,1 g białka, 16 g węglowodanów (15 cukru), 2,2 g tłuszczu (1,5 nasyconego) i 0,1 g błonnika.
Bardzo, bardzo miło, iż aż tyle owoców - Jogobelle mają "tylko" 9%. Tylko dodanie skrobii i pektyny (zarówno do samego jogurtu, jak i wsadu) uznaję za zbędne. Przez to jogurt jest galaretkowaty, glutkowaty. Tak już jednak Fruvita ma; nie odbiera to jej smaku.


 
Papaja i limonka

Zawiera 14% papai i 1% limonki. Mleko pasteryzowane, wsad z owoców papai i limonki (papaja, limonka, cukier, skrobia mod., pektyna, beta-karoten, aromat), cukier, skrobia mod. kukurydziana, pektyna, żywe kultury bakterii jogurtowych oraz L. acidophilus i Bifiobacterium.
Zapach - mleczno-egzotyczny, bardzo ładny. Barwiony beta-karotenem, chociaż ja go w zasadzie nie zauważyłam i śmiało mogłabym powiedzieć, iż kolor nadany jest przez same owoce papai. Ciekawa jest konsystencja - to chyba ta pektyna, dochodzę do takiego wniosku po moich licznych obserwacjach. Niby nie galaretka, na pewno nie kremowy, ale za to mocno jedwabisty i "ciągnący" się, jak białko jajka - przypominało mi to niedawno jedzony Danone ale ziarno (tylko przypominało, nie było dokładnie takie samo). Jogurt zatem usiłując rozpływać się na boki - jednak trzyma się siebie dość mocno. Nie, to nie jest wada, to po prostu taki typ, taka Fruvita po prostu :)
Owoce papai - to żywe owoce, nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam i jadłam świeże, zawsze tylko kandyzowane - a wiadomo że kandyzowane to cukier o smaku owocowym, a nie owoce, heh. Papaja sama w sobie jest słodka (nie jak ananas czy limonka), przypomina mi trochę słodkiego melona, mm, pyszna. Jej intensywny, pomarańczowy kolor, pięknie wyglądał przy okazji coraz to kolejnej łyżeczki jedzonego jogurtu. Nie ręczyłabym jednak, iż było jej 14%, gdyż często zdarzały mi się puste łyżeczki (troszkę sobie to zrewanżowałam zostawiając na koniec dużo owoców do zjedzenia naraz). Limonki nie doświadczyłam, ale całkowicie rozumiem, iż była (jeśli była) w miniaturowych drobinkach.
Smak - egzotyczny, papajowy; limonki - w zasadzie brak. Jogurt był o smaku papai z ewentualną, subtelną nutką w tle czegoś cytrusowego, ale czy to limonka czy kwas cytrynowy, to już nie wiem (lecz nie był to też smak w 100% tylko samej papai). Mleczno-egzotyczny. Smaczny, słodki - egzotyczne pyszności w takiej formie powinny być słodkie. Bardzo fajny i jak za "podwójny" kubeczek i deklarowane 15% owoców niebanalnego smaku - nie aż tak drogi. Smakowity na śniadanie.
 
Ocena : 5/6


 
Ananas

Zawiera 15% ananasów. Mleko pasteryzowane, wsad ananasowy (ananasy, cukier, skrobia mod., pektyna, beta-karoten, kurkumina, aromat), cukier, skrobia mod. kukurydziana, pektyna, żywe kultury bakterii jogurtowych oraz L. acidophilus i Bifiobacterium.
Da się to opisać tylko jednym słowem : oh-jej. Pozytywne oh-jej :) Mój nowy, ulubiony-niedrogi ananasowy jogurt. Przez pektynę i skrobię - był trochę jak białko jajka, galaretkowaty, ale nie dał się "dzielić" łyżeczką, bo jednak ją zakrywał. Gęsty, czuć ze na fajnym mleku.
Nie przesadzili z dobarwianiem, bo nawet po zastosowaniu kurkuminy (żółta) i beta-karotenu (intensywny pomarańcz) - jogurt wciąż pozostał delikatnie żółtawy. Bardzo owocowy - i owoce nie były zacukrzone.
Ananas w dużych, żywych kawałkach z wyczuwalnymi włokienkami typowymi dla tegoż owocu, jędrny. W smaku jogurt mocno ananasowy, ale jednocześnie jogurtowy. Bardzo, bardzo smaczny, aż nieco deserowy.
Odpowiednio słodki - czuć że nie żałowali cukru, lecz zdecydowanie za słodki nie był. Może to nie Gracja Mullera, ale za "podwójne" pudełko (300 g) to z pewnością właściwa cena. Jedyna wątpliwość to czy to było 15% owoców, gdyż było ich nieco więcej niż w Jogobelli (9%), ale nie powiedziałabym, że tyle, ile w owocowej wyspie.
Mniejsza z tym, jeśli tylko pojawią się inne smaki - od razu kupię, bo seria jest naprawdę super!
 
Ocena : 5,5/6

 
Kaloryczność : 92 kcal/100 g, 276 kcal/opak. 300 g
Zakupione : Biedronka
Cena : 1,99 zł