W opakowaniu 10 sztuk. 4 ninja, 4 buum i 2 lava. To naprawdę miłe, że producent zdecydował się na wypuszczenie aż trzech mixów swoich lodów (magnumy, big milki oraz max) - nie jest to może w pełni zadowalające, ale i tak jest odmianą od możliwości kupienia 10, 15 sztuk takiego samego loda :) (chooociaż - Family frost serwuje także zróżnicowane pod względem smaku zestawy)
Ninja (nowość) : wodne o smaku ananasowym i truskawkowym z nadzieniem wiśniowym 5%, 29 ml, 25 kcal/szt.
Podobny do loda, który był kiedyś, "kredka", gdyż w kształcie taki sam. Składał się w zasadzie z trzech części. Najobszerniejsza - podstawa ananasowa, smakująca może nie jak sorbet, heh, ale barwiąca patyczek, w miarę smaczna. Wyżej - truskawkowa, której było mniej niż ananasowej. Nie było jej czuć bardzo wyraźnie (chociaż było, było), gdyż na pierwszy ogień szło nadzienie. Nadzienie to rozkosz. Innowacyjny smak - wiśniowy, a nie jakiśtam truskawkowy, cytrynowy; był to w zasadzie jakby sorbet - niesamowicie owocowy, jakbym jadła zasorbetowane, docukrzone wiśnie; przepyszne (opakowanie twierdzi, że 1,3% przecieru z wiśni). Miało inną konsystencję, łatwiej się wchłaniało, rozpadało jakby, zniknęło w try-miga.
Buum : wodne o smaku truskawkowym w czekoladowej polewie 5% z cukierkami strzelającymi 2%, 30 ml, 40 kcal/szt.
Klasycznej, jak na niewielkiego wodnego loda wielkości. Pamiętam jak Kaktus kiedyś strzelał, jego polewa była gruba, fajna, zielona; potem strzelać przestał. Obawiałam się, iż również w przypadku Buum strzelający cukier to tylko pic na wodę. Aby jednak nie przechodzić od razu do meritum - zacznę od owocowej bazy. Smak truskawkowy, po prostu, nic rewelacyjnego, nic złego, owocowy, smaczny w miarę, wodny lód - z sokiem z buraków i czarnego bzu zamiast promila truskawki, heh. Co się jednak tyczy "dodatków"... te strzelające cukierki naprawdę strzelają! Może nie dali ich jakoś strasznie dużo, ale odrywając czekoladę z nimi po kawałku - zawsze znajdzie się dużo drobinek. Przyjemnie łaskoczą w język. Natomiast sama czekolada... mmm... w smaku pyszna i mleczna. O ile nie toleruję połączenia lód wodny + czekolada oraz lód śmietankowy + polewa sorbetowa, to tutaj ten kawałeczek czekolady mi nie przeszkadzał, ba, strasznie uradował.
Lava : wodne o smaku coli z nadzieniem o smaku pomarańczowym, 50 ml, 45 kcal/szt.
W mojej ocenie najgorszy z nich wszystkich, chociaż TŻ bardzo smakował. Zaczynając od plusów : jest większy (na wielkość), spłaszczony, wydaje się duży. Składa się z dwóch części : wodnego loda o smaku coli, na ile smak coli (napoju gazowanego) można oddać w lodzie wodnym; oraz "lawy" pomarańczowej. Lód na opakowaniu wydaje się być prawie czarny - w rzeczywistości jest szary, może i ciemno szary, taki metalowy, ale do czarnego to mu dużo brakuje. Lawa natomiast przedstawiana jest jako intensywnie pomarańczowe w kolorze, lekko płynne nadzienie. Być może i jego konsystencja została dobrze oddana - nie kapie, a lekko się nawet ciągnie (jakby tam jakiejś śmietanki dodali - a patrząc później na opakowanie wyczytałam odtworzone mleko odtłuszczone i odtłuszczone mleko w proszku), lecz jego kolor mnie mocno rozczarował, gdyż jest zupełnie wyblakły. To, w połączeniu z trudnością oddania smaku coli - podziałało na niekorzyść loda i dlatego przypadł mi do gustu najmniej z całej trójki.
Ocena ogólna : 5/6
Zakupione : Carrefour
Cena : 7,49 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz