piątek, 26 sierpnia 2011

Czekolada mleczna o smaku kogel-mogel, Wedel

Zapomniana przeze mnie pod koniec wiosny - w drugiej części lata objawiła się :>
Z nadzieniem o smaku kogel-mogel. Czekolada mleczna z cukru, tłuszczu kakaowego, miazgi kakaowej, mleka pełnego w proszku, serwatki w proszku, tłuszczu mlecznego, lecytyny sojowej i e476 oraz aromatu.
Skład całej czekolady : czekolada mleczna 50%, cukier, tłuszcz roślinny częściowo utwardzony, mleko pełne w proszku, serwatka w proszku, aromaty, lecytyna sojowa, kurkumina. Masa kakaowa min. 31%, masa mleczna 14%. Sama czekolada - zaiste mleczna, 3 mleczne składniki. Natomiast nadzienie to cukier, niezdrowy tłuszcz, mleko, lecytyna i barwnik.
Tego typu nadzienie przekłada się na wartości odżywcze : 555 kcal, 5,6 g białka, 56,7 g węglowodanów (56,2 cukrów), 33,7 g tłuszczu (16,9 nasyconego) i 1,2 g błonnika.
Folia od czekolady - jak obecnie we wszystkich Wedlach, plastikowa, do wielokrotnego otwierania :> Kolor czekolady - jak mleczny Wedel. Zapach - przyjemny i właściwy, z nutą aromatu likieru jajecznego.
10 dużych kostek, po 10 g, niecałkiem równych, gdyż brzegowe są mniejsze, a miejsca pomiędzy kostkami - dość duże. Na każdej kostce tłoczenie nazwy producenta.
Kostki nie są zamknięte w sobie - nadzienie poprowadzone jest przez całą czekoladę, z tym że między kostkami jest ono naprawdę cieniutkie. Po rozłamaniu - bardziej czuć zapach kogla-mogla.
Czekolada mimo pewnego ochłodzenia - nie chciała się przyjemnie łamać. 50% nadzienia, które oparte jest na cukrze i tłuszczu roślinnym powoduje, że czekolada nie chrupie z łatwością (lecz też nie wygina się przy próbie łamania).
Nie mogę powiedzieć dużo o samej czekoladzie, gdyż zwykłą czekoladę mleczną od Wedla znacie - słodka, przyjemna, w miarę kremowa, mleczna bez utraty kakaowości; nie najlepsiejsza ze wszystkich, lecz naprawdę porządna i smaczna. W tym produkcie chodzi bowiem o nadzienie :>
Na zdjęciach tego nie widać - lecz jest ono dość intensywnie żółte (na fotkach wypada dość blado, w rzeczywistości na więcej koloru). Jest gęste, kremowe, z daleka wydaje się nieco ziarniste - lecz to tylko pozory.
Na tyle lepiące się i elastyczne, iż nie odstaje od czekolady - nie byłam w stanie odłamać samej czekolady od nadzienia, musiałam ją dopiero odgryźć. Po prostu nadzienie jest mocno przylepione do czekolady i stanowi prawdziwe jej wypełnienie, a nie tylko wsad.
Smak nadzienia. Hm. Klasyczny, domowy kogel-mogel to tylko jajko z cukrem. Tutaj jednak przecież chodzi bardziej o likier jajeczny... Czuć bowiem alkoholowy aromat. Nie jest on dominujący, w adwokacie jest chyba bardziej intensywny; aczkolwiek nietrudno się go doszukać.
Bardzo obawiałam się tego smaku - niepotrzebne. Może i nie przepadam za alkoholowymi smakami, kogla-mogla nigdy nie lubiłam i nie robiłam sobie w domu, likieru jajecznego nie lubię po prostu. To nadzienie jest jednak całkiem w porządku. Słodkie, w niego inny sposób niż czekolada. Z jednej strony ją dosładza, z drugiej nadaje tylko inny smak - zależnie od tego którą się je kostkę :> Obawiałam się o jego konsystencję, że będzie ziarnista. Taka jednak nie jest, jest dosyć kremowa. Oczywiście nie tak, jak kremowe nadzienia nazwane jako "kremowe" (np. schoko-krem, nugat-krem czy coś podobnego); nie ma w nim jednak wyczuwalnych ziarenek cukru, które chrupiąc w zębach psułyby cały efekt.
Kompozycja nawet udana, ale to trzeba lubić. Wykonanie - w porządku. Mogłaby być nieco bardziej odporna na temperaturę (i być bardziej chrupka), ale cóż.

Ocena : 4,5/6
Kaloryczność : 555 kcal/100 g
Zakupione : Auchan (dawno temu)
Cena : 2,29 zł

4 komentarze:

  1. Nie no, muszę spróbować tego smaku. :D

    Zastanawia mnie tylko czy można ją na dzień dzisiejszy dostać gdzieś w sklepach..

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozglądałam się zbyt mocno, ale niestety nie widziałam jej nigdzie. Może jakieś sklepy mają jeszcze w starszych zapasach :> Gorzkie z serii z kwiatkami (czyli wiosenne) widziałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, z dostaniem tej czekolady może byc problem, ponieważ upłynął już dłuższy czas od świąt wielkanocnych, a czekolada ta do takiej właśnie świątecznej serii należy. Cóż, trzeba czekać do następnych świąt wielkanocnych ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam na kotokochan1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń