środa, 16 marca 2011

Kaszka z sosem z truskawek Smakija light, Bacha

Co jakiś czas dokonuję zakupu kaszki mannej Smakija - a to czekoladowa, cynamonowa, z sosami : jabłko-cynamon (bardzo! dobra), wiśniowy, malinowy. Nie skusiłam się narazie chyba tylko na owoce leśne. Teraz nowością jest Smakija light, w 3 smakach : mleczna, z sosem z truskawek i wiśni. Jadłam już mleczną, teraz kolej truskawkowej. Nie lubię rzeczy "truskawkowych", "waniliowych", bo bardzo dużo brakuje im do truskawek i wanilii. Podeszłam więc do tej kaszki z rezerwą. Wiedziałam czego się spodziewać po samej kaszce, a do sosu z truskawek się jakoś przemogłam.
Kubeczek 104 g + 26 g. Białko 2,8% (więc niedużo), węglowodany 18% (cukry 14,3) - całkiem sporo jak na rzeczy mleczne, ale czy dużo akurat na kaszkę?... tłuszcz 0,8% (nasycony 0,5%), błonnik 0,6%, sód 0,03%. Skład : mleko częściowo odtłuszczone, sos truskawkowy 20% (16% - z całości chyba? to truskawki, sok cytrynowy z koncentratu, substanca zagęszczająca - pektyny), cukier, kaszka manna z pszenicy 6%. Zabawne - to kaszka, a samej kaszki w składzie jest najmniej, heh. Robiąc domową używam innych proporcji - 100 g mleka na 10 g kaszy (no, może 11, bo robię zazwyczaj 400 g na 45 g). Wtedy kaszka nawet na bardzo ciepło jest gęsta i przyjemna.

Nie wiem jak Smakija robi swój produkt, ale sama kaszka jest dziwna. Wpierw zaznaczam, iż wersja light zasadniczo nie różni się na smak, konsystencję itd. od zwykłej, jest tylko mniej tłustawa w smaku, za sprawą odtłuszczonego mleka i niedodawania śmietanki (może więc jest odrobinę mniej śmietankowa?). Jeśli nabierze się łyżeczkę kaszki blisko brzegu opakowania - odstaje ona od plastiku - jak budyń w przelanej wcześniej zimną wodą salaterce. I nie wiem czy to kwestia plastiku czy jakiegoś czary-mary, ale moja domowa nie ma takich właściwości. Całkiem przykleja mi się do kubka i łyżeczki, a Smakija mi dziś dosłownie z łyżeczki spadła :) Dlategoteż kaszka wydaje się jakby była z dodatkiem żelatyny - a przecież jej nie zawiera, natomiast pektyna zawarta jest tylko w sosie. Sama kaszkowość kaszki jest w porządku, jest gęsta, nie pływa, no tylko ta galaretkowatość...
Sos. Tu zbliżam się do najważniejszego. Jest w denerwującej oddzielnej przegródce, z której bez brudzenia sobie palców (a następnie ich oblizywania ;) ) nie można go wyjąć w całości. Zostaje jednak wybór jak to jeść - oddzielnie, po odrobinie tego i tego czy zupełnie zmieszać. Ja zazwyczaj nabieram po trochu tego i tego, a dopiero na sam koniec mieszam. Muszę stwierdzić, że sos jest niesamowity! Wspaniały. Dosłownie jakbyście wzieli dobre, twarde truskawki i wrzucili je do rozdrabniacza robiąc niesamowicie owocowy sos z twardszymi kawałkami owoców. Sos jest z truskawek, których fragmenty realnie widać oraz soku cytrynowego. Troszkę mnie to zdziwiło, ale cóż. Nie jest słodki - nie ma cukru, ma tylko słodycz z owoców, a w sumie to kwaskowość z owoców i soku. Jest taki jak sosy owocowe dodawane w dobrych i drogich kawiarniach do lodów. Pyszny! :)
Po całkowitym zmieszaniu kaszki z sosem całość nabrała zupełnie innej konsystencji - bardziej leistej/rzadszej, ale za to mniej galaretkowatej.


Ocena : 4,5/6
Kaloryczność : 91 kcal/100 g, 118 kcal/opak. 130 g

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz