O Schogetten zdarzyło mi się już pisać - pralinowa była pyszna, tiramisu w istocie smakowała tiramisu. Tym razem miałam przyjemność z kokosową - nadziewaną kremem kokosowym - dokładnie.
Klasyczne 18 kostek, 3 rzędy po 6, osobne, z gwiazdką na górze; leżące na tekturce, zawinięte w sreberko (nie hermetycznie).
Spodziewałam się śmietankowo-jogurtowego nadzienia o smaku kokosowym, jak te wszystkie bazy pod nadzienia owocowe, które tak skrupulatnie omijam, bo nie lubię. Skład czytałam dopiero przy jedzeniu, ucieszyłam się, iż są tam wiórki i pasta kokosowa. Nadzienia 32%, pasty 1,5%, wiórek 1,5%, masy kakaowej 30%, białka 4,8 g, węglowodanów 57, tłuszczu 30.
Bardzo zdziwiło mnie to, iż nadzienie było...
... nieco płynne. Oczywiście nie płynne, ani nawet nie pół-płynne (jak karmel), nie było jednak stałe, jak w czekoladach tiramisu. Nie przypominało nadzienia z pralinek chociażby Mieszko, ani po prostu nadzień kokosowych z pralinek lub czekoladek (czekoladowe nadziewane cukierki).
To było dziwne, bo ani nie żelkowe/dżemowate, ani nie jogurtowe, ani nawet nie jak Bounty. Było bardzo ciekawe, taki śliski, mokry, nieco płynny krem.
Jedząc je dało się wyczuć wiórki kokosa, co było bardzo przyjemne. Było słodkie, rozpuszczało się w ustach pozostawiając po sobie owe wiórki. Nie było jednak ulepkiem, jakby tylko rozpuścili dużo cukru w odrobinie wody :>
Ciekawe i nawet smaczne. W aromatach (skład) jest aromat waniliowy - chyba rzeczywiście coś takiego było, chociaż ja bym powiedziała o niesamowicie subtelnej, ale jednak nucie czegoś alkoholowego jakby? Jednak to chyba tylko moja wyobraźnia.
Sama czekolada - alpejska, pełnomleczna, zatem z porządną ilością laktozy, mleka w proszku, smakowała czekoladowo-mlecznie. Jadłam prawie-prosto-z-lodówki, toteż nie rozpuszczała mi się w palcach i raczej łamała, chrupała niżeli odkształcała po wzięciu do ręki. Słodka, lecz nie przesadnie (Milka nieco słodsza).
Czekolada zawierała też pastę z orzechów laskowych - jak Milka, tyle tylko, iż nie wiem czy wsadzili ją w czekoladę czy w nadzienie, ale chyba w czekoladę :>
Po szoku, jakim była dla mnie konsystencja nadzienia, stwierdzić muszę, iż mleczna czekolada najzupełniej pasowała do kokosowego nadzienia; deserowa pasowałaby również. Zjedzenie jej było ciekawym doświadczeniem, gdyż nie jadłam nigdy takiego nadzienia (jedynie "stałe" lub pół-płynne). Smakowała mi, chociaż nie wysunęła się na prowadzenie.
Ocena : 5/6
Kaloryczność : 517 kcal/100 g, ok. 29 kcal/kostka
Zakupione : jako prezent
Cena : różnie, największa promocja to 1,99 zł; najdrożej prawie 4 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz