L'original noch luftiger plus aere. Noir, 60% de cacao dans le chocolat. Pralines au chocolat nois suisse. Swiss dark chocolate pralines with chocolate mousse filling.Masa kakaowa, cukier, proszek czekoladowy 14%, tłuszcz roślinny, pleko pełne w proszku, orzechy laskowe, masło, tłuszcz kakaowy, emulgatory lecytyna sojowa, e471, wanilina.W 100 g : 570 kcal, 7% białka, 44% węglowodanów, 41% tłuszczu.www.camillebloch.ch http://www.camillebloch.ch/en/chocolate/mousse
W wersji pralinek : też mleczne (byłyby najlepsiejsze). W wersji czekolady : zwyczajnie mleczno-czekoladowa, mocno mlecznie-czekoladowa oraz ciemna.Opakowanie ma 180 g i zawiera 21 sztuk pralinek. Są to pół-kule. Na górze mają tłoczoną nazwę i delikatny wzorek, od spodu są płaskie i można je postawić.Pralinki są bardzo delikatne i w zasadzie nieduże, spodziewałam się, iż mogą być większe.Czekolada w charakterze powłoki jest ciemna, nie jest gruba.Niemleczna, o wyraźnym smaku kakao, jednak nie gorzka, tylko po prostu mocno kakaowa. Jest bardzo delikatna, raczej się nie łamie/chrupie, jest jakby pralinowa. Zupełnie nie przypomina czekolady w jakiś polskich "pralinkach", takiej jak z tabliczek czekolady. Nieschłodzona rozpuszcza się w palcach (trochę), jest błoga.Pralinki nie da się w zasadzie porządnie rozgryźć, gdyż mus jest jeszcze delikatniejszy od czekolady i całość nieco się zgniata - płaska część pralinki "wchodzi" do środka.Można jednak zdjąć jej górę / odłamać płaską część - przez co można podziwiać wewnętrzny mus.
Mus to prawdziwy czekoladowy mus, nieco słodszy od samej czekolady. W składzie na pierwszym miejscu nie jest cukier, a masa kakaowa, co od razu przekłada się na jakość i strukturę całej słodkości. Mus oczywiście jest dość słodki i jest boski!Bardzo delikatny, napuszony, inny niż przy puchatych deserach w stylu Bakoma sonata czy Smakija d'amour. On jest bardziej "mokry", jeszcze delikatniejszy, rozpływa się, rozpuszcza tak niesamowicie błogo, że chciałoby się krzyczeć "och". Lekki jak chmurka, nie przejawia chemicznych posmaków ani chemicznej struktury, nie przypomina sztucznie ubitego musu z dodatkiem jakiejś żelatyny i substancji stabilizującej. Tak jak napisałam - jeszcze delikatniejszy od deserów czekoladowych, bardziej "mokry" i zdecydowanie bardziej czekoladowy.
Całość jest jeszcze bardziej boska. Mus rozpuszcza się nieco szybciej niż czekolada, pod naporem języka powoli znika w ustach. Przez to, że otoczka czekoladowa nie jest gruba - można go naprawdę poczuć.
Niesamowita słodycz. Trufle mają zbity, mokry środek, błogo rozpuszczający się. To natomiast jest taki pralinowo-truflowy środek, ale bardzo, bardzo napuszony, przez co jeszcze bardziej błogi, bo taki lekki i słodki. Cudowne. Chętnie spróbowałabym też wersji mlecznej.
Ocena : 6/6
Kaloryczność : 570 kcal/100 g, ~49 kcal/szt.
Zakupione : sklep wolnocłowy na lotnisku
nie mogę patrzec na te słodkie zdjęcia, bo nie mam w domu żadnej takiej słodkości :-)))
OdpowiedzUsuńWspaniały blog,jestem pod wrażeniem.Wszystko dokładnie opisane,pokazane.Cudowne zdjęcia.Pokazane składy danych produktów,można się dużo dowiedzieć :-)
OdpowiedzUsuńW wyrobach czekoladowych najlepiej jest,gdy na pierwszym miejscu jest masa kakaowa (oznacza to,że jest jej najwięcej) - w końcu ten składnik jest najważniejszy w czekoladzie.
Co tu więcej pisać.Bardzo przyjemnie się czyta Pani blog.Będę go często odwiedzać.
Pozdrawiam serdecznie
Ewelina
Skład produktów powinien być podawany od składnika, którego jest najwięcej :>
OdpowiedzUsuńBlog jest całkowicie NIEprofesjonalny, takie po prostu hobby, lecz to miłe, że komuś się podoba, dziękuję :)