Coś wspaniałego :> 7 cudnych pralinek, z kremową masą orzechową w środku... Jak sea-shells, tylko w innym kształcie :) Ich otoczka to mieszanina ciemnej i białej czekolady, i w zależności od tego, której dali więcej - pod taki kolor otoczka podchodzi. Nadzienia są pralinowe/truflowe, no takie "mokre" i śliskie, tłuszczowe, nic jogurtowego, ani ciastowego, ani waflowego. Takie chyba typowe pralinowe, mokre noisette :) słodkie i rozpuszczające się tak błogo w ustach, że można dostać czekoladowego o*** :) Jednak po kolei.
Opakowanie/bombonierka jest mała, są większe oczywiście, ale to był drobny, mały upominek, dodatek, więc w sam raz. 7 sztuk pięknych serduszek. 65 g, czyli każda ma 9,3 g... Pan producent nazywa się "the belgian chocolate group", na jego stronie http://www.thebelgianchocolates.be/ można pooglądać asortyment. Mają do wyboru seashells w 3 kolorach opakowania i naprawdę jestem zbyt głupia, by zrozumieć czy w smaku też są różnice (niebieskie, czerwone i zielone); czekoladki caffe latte, hearts, pralines, mendiants, truffles oraz czekolady w tabliczkach. To jednak co innego niż Guylian. Polska to trudny język... zatem po polsku opis brzmi : "czekoladowych muszli Składniki - cukier, tłuszcz roślinny, masa kakaowa, masło kakaowe, mleko w proszku pełne, laktoza, odtłuszczone mleko w proszku, orzechy laskowe, proszek kakaowy odtłuszczony, lecytyna sojowa, aromaty. Czekolada 35% zawartości kakao, w mlecznej 25% kakao i 14% mleka, w białej 20% kakao (wow?) i 14% mleka." Z innych wersji językowych można się dowiedzieć o wartościach odżywczych : 5,18% białka i teraz nie wiem, bo nie znam dziwnych znaczków : czegoś jest 36,65 g i 24,34, a czegoś 52,61 g i 51,96. Podejrzewam, iż te większe wartości dotyczą węglowodanów i cukrów :) 562 kcal/100 g - tylko, bo takie pralinki (np. lindor) mają po 590 :>
Testowane opakowanie miało 4 ciemniejsze i 3 jaśniejsze czekoladki, w środku zafoliowane. Pralinki miały na sobie wzorek - paseczki (wgłębienia). Śliczne, po prostu śliczne.
Czekoladowa powłoka/skorupka jakąśtam grubość miała, toteż była zauważalna w czasie jedzenia, lecz nie dominowała pralinki. W centrum zainteresowania było powiem wypełnienie - błogo kremowe, jakby mokre, mocno laskowe, czekoladowo-laskowe w zasadzie, ale jakby na bazie czekolady mlecznej (nie wiem czy mam rację); rozpuszczające się od ciepła palców.
Czekoladki były z temperatury pokojowej i zostały skonsumowane "na raz", więc nie miałam okazji włożyć żadnej do lodówki i sprawdzić jak się zmienią po schłodzeniu.
Nadzienie za sprawą tłuszczu roślinnego, masła kakaowego jest lekko oleiste, ale takie ma być, bardzo przypomina Lindora, lecz ma smak laskowy. Sama nie wiem czemu darzę je takim uwielbieniem...
To, co zostało po 5 minutach...
Tak teraz patrzę, że strona sklepu, w którym zostały kupione ma w ofercie też inne rodzaje, nieuwzględnione na stronie producenta : czekoladki creme brulee i czekoladki-donuts z mlecznej i białej czekolady
Ocena : 6/6
Kaloryczność : 562 kcal/100 g, 365,3 kcal/opak. 7 sztuk, 52,2 kcal/szt.
Zakupione : sklep internetowy http://www.sklep.maan-premium.pl/
Cena : ~ 6 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz