czwartek, 7 lipca 2011

Czekolada mleczna z morelami i chrupiącymi ciasteczkami, Wedel

Cukier, suszone morele 15% (suszona morela, mąka ryżowa, dwutlenek siarki), tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, miazga kakaowa, chrupiące ciasteczka 7% (mąka pszenna, cukier, tłuszcz roślinny, syrop cukru inwertowanego, wodorowęglan sodu, wodorowęglan amonu, sól), serwatka w proszku, laktoza i białka mleka, miazga z orzechów laskowych, tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, aromat. Masa kakaowa 30%, masa mleczna 15%.
Białko 6%, węglowodany 57,2% (cukier 52,5), tłuszcz 24,8% (nasycony 15), błonnik 3,5%.
Smak nr 2 z serii, polecony przez czytelniczkę :>
Wersja z orzechami nerkowca i kokosem była super, miałam więc oczekiwanie by i ten smak był fajny. Bardzo dużo suszonej moreli - aż 15%, ciasteczek trochę mniej, ale łącznie 22% "nadzienia" to naprawdę sporo.
Czekolada mleczna, nie tak słoooodka jak Milka, ale zarówno dobrze czekoladowa, dobrze mleczna, jak i odrobinę laskowa, za sprawą miazgi z orzechów - nie czuć jej jednak prawie wcale (w Milce czuć), lecz nie oceniam tego negatywnie :> Po prostu bardzo dobra mleczna czekolada, jak przy wersji z nerkowcami. Skupmy się więc na nadzieniu...
Morele, w czymś przypominającym kostkę, były zdecydowanie suszone. Nie przypominały moich ukochanych żurawin z mieszanek bakaliowych, gdyż nie były mokre w środku, były po prostu mocno wysuszone - lecz zrobili to porządnie, a nie jak w owsiankach Nesvity. Jedzone na szybko - były twarde, potrzymane chwilę w ustach miękły, niektóre przypominały nawet rodzynki.
Nie zgadłabym na 100% że to morela, ale taki już urok suszonych owoców :> Ogólnie bardzo dobre i bardzo ich dużo (w odczuciu), w każdym małym kawałeczku był choć fragmencik.
Kwestia ciasteczek. Zabawne było, iż występowały w różnych wielkościach - zupełnie malutkich, wielkości ziarenek ryżu, kończąc na wielkości połowy groszku :) Nie były aż tak delikatne i nie rozkruszały się tak momentalnie jak herbatnik z czekoladzie Milki lub ciastko Hit; po prostu były porządnymi ciasteczkami, lekko słodkimi. W rzeczy samej chrupały.
Gdy jadłam kawałek na szybko - czułam nieco gumiastą (bo suszoną) morelę i coś chrupkiego - zatopione w mlecznej czekoladzie. Jedzony powoli, do rozpuszczenia - najpierw raczył smakiem pysznej, nie przesłodzonej mlecznej czekolady, następnie rozpuszczających się za sprawą śliny ciasteczek oraz mięknących suszonych moreli, by na koniec zostawić w ustach suszone owoce i część fragmentów ciasteczka, które miały czelność być na tyle oporne, by nie rozpuścić się wcześniej.
Dodatków było na tyle dużo, iż miałam problem z dokładnym kosztowaniem samej czekolady :)
Czekolada bardzo mi smakowała. Z samym ciasteczkiem przypominałaby (pod względem samego pomysłu) - Milkę biscuit, lecz mniej słodką i z bardziej konkretnym ciachem. Jednak tu była jeszcze morela. Nigdy w zasadzie nie jadłam czekolady z morelą, nawet z nadzieniem o smaku (...) - zatem bardzo się cieszę, że mogłam teraz taką zjeść.
Połączenie smaków okazało się trafione, elementy sobie nie przeszkadzały, nawet się uzupełniały. Nie widzę w zasadzie żadnych wad. Pozostaje więc kwestia samego gustu smakowego. Z nerkowcami i kokosem smakowała mi ciutek bardziej, ale to dlatego, że wolę orzechy niż ciasteczka/herbatniki (jako produkt).
Z serii pozostaje jeszcze żurawina z musli :>

Ocena : 5,5/6
Kaloryczność : 476 kcal/100 g - mało :)
Zakupione : Carrefour
Cena : 3,78 zł

4 komentarze:

  1. Jak bede miala okazje i ochote to skusze sie na tą czekolade ale z nerkowcami. Brzmia smaczniej. Choć żurawina z musli może być genialna! Czekam na recenzje;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam zakolejkowane niestety inne rzeczy na najbliższy czas. Jednak obiecuję, że koniec-końców i żurawina z musli się pojawi :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Żurawina z musli kompletnie mi nie smakowała ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam opinię, że morelowa jest niedobra, a była dobra... zatem pozwólcie, że sama ocenię :)

    OdpowiedzUsuń